Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Kreml werbuje, a nie ma z kogo. Na front w Ukrainie jadą nawet skazańcy

Biuro rekrutacji wojskowej w Sankt Petersburgu, maj 2022 r. Biuro rekrutacji wojskowej w Sankt Petersburgu, maj 2022 r. Anton Vaganov / Reuters / Forum
Sama Grupa Wagnera, najemnicy z prywatnej armii Putina, zrekrutowała właśnie do walki w Ukrainie około tysiąca więźniów kolonii karnych. W mobilizację włączają się też regiony. Kreml sporo jednak przy okazji ryzykuje. Nie tylko dlatego, że będzie miał na froncie bandę amatorów.

Ekspert od wojskowości Igor Korotczenko zasugerował ostatnio na antenie rządowej stacji Pierwszy Kanał, że władze Korei Północnej są gotowe wesprzeć Rosję w wojnie z Ukrainą kontyngentem 100 tys. żołnierzy. Trudno te rewelacje potwierdzić.

Rosja chce wygrać za wszelką cenę

Pewne jest za to, że Grupa Wagnera rekrutuje wśród więźniów. Najemnicy przekonali już ponad tysiąc skazańców z 18 kolonii karnych z dziesięciu regionów Rosji, by zaciągnęli się w ich szeregi. Zlecenie ewidentnie otrzymali od Putina. Na spotkaniu z osadzonymi w Pławsku – co zrelacjonowali dziennikarzom sami więźniowie – Jewgienij Prigożyn, słynny „kucharz Kremla” i oficjalny lider Grupy Wagnera, oświadczył: „Mam specjalne uprawnienia prezydenta. Za wszelką cenę muszę wygrać tę cholerną wojnę”.

Rekruterom pomagają więc władze kolonii i oficerowie FSB. Co prawda Federalna Służba Więzienna (FSIN) doniesienia o mobilizacji skazańców nazwała nonsensem. Dowodem są jednak zeznania więźniów składane prawnikom fundacji Siedząca Rosja, relacje dziennikarzy The Insider i „Ważnych Historii”, a jako pierwszy nagłośnił sprawę projekt prawnoczłowieczy Gułag.net już na początku lipca.

Oferta składana więźniom brzmi jak pierwsze strony „Akwarium” Suworowa.

Reklama