Świat

Polska zdaje test. Ukraińcy nigdy nie myśleli o nas tak dobrze

Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski, 23 sierpnia 2022 r. Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski, 23 sierpnia 2022 r. Jakub Szymczuk / Kancelaria Prezydenta RP
Ukraiński minister Oleksij Reznikow za największe zagrożenie uważa dziś „syndrom zmęczenia” wojną w państwach Zachodu. Liczą na ten syndrom Rosjanie, a Polacy mu nie ulegli.

Tak uważa ukraiński minister obrony: najgorsze za nami, stabilizujemy całe pole walki, szykujemy się do kontrofensywy. Zgadza się. To, co miało być blitzkriegiem Putina, okazało się największą katastrofą geopolityczną Rosji po demontażu Związku Sowieckiego i zastąpieniu komunizmu putinowskim autorytaryzmem.

Świat jest po stronie Ukrainy

Pół roku od napaści Ukraina funkcjonuje jako niepodległe państwo, broni się skutecznie przed atakami rosyjskimi, otrzymuje pomoc militarną i wsparcie dyplomatyczne. Święto niepodległości obchodziła w Kijowie z udziałem licznej reprezentacji państw wolnego demokratycznego świata. To komunikat dla Rosji: jesteśmy po stronie Ukrainy.

Ukraiński minister Oleksij Reznikow za największe zagrożenie uważa dziś „syndrom zmęczenia” wojną w państwach Zachodu. Liczą na ten syndrom Rosjanie. Zmęczenie elit i społeczeństw demokratycznych sprzyja polityce Kremla. Ułatwia dywersję, dzielenie opinii publicznej, wzmacnianie postaw ugodowych: dogadajmy się z Putinem ponad Ukrainą. Mamy inne problemy: obawy przed ciemną i chłodną zimą, strach przed drugim Czarnobylem, frustrację rosnącymi m.in. wskutek wojny kosztami egzystencji zwykłych obywateli.

Nie wszyscy chcą kontynuacji wsparcia dla walczącej Ukrainy. Nie wszystkich przekonują dramatyczne apele Zełenskiego, że Ukraina walczy także o bezpieczeństwo i wolność społeczeństw zachodnich. Propaganda Kremla i jej odbiorcy na Zachodzie grają na tych lękach i niepokojach, aby skruszyć jego solidarność z Ukrainą.

Czytaj też: Dzień Niepodległości. Ukraina na zawsze odrzuciła ruski mir

Polacy nie ulegli syndromowi zmęczenia

Tu warto odnotować sondaż Ośrodka im. Juliusza Mieroszewskiego (autora z kręgu paryskiej „Kultury”, który twierdził, że niepodległa Ukraina, Białoruś i Litwa to nasz interes narodowy). Z raportu wynika, że reakcja Polaków na napaść Putina gruntownie zmieniła wyobrażenia Ukraińców o nas i o stosunkach ukraińsko-polskich. Dziś zdecydowana większość ukraińskich obywateli ocenia Polaków dobrze, jako przyjaciół, a nawet braci, mimo że Rosja tłoczyła im do głowy, że braćmi są Rosjanie.

Ta radykalna poprawa wizerunku Polaków w oczach Ukraińców ma wielki potencjał polityczny: można na niej budować całkiem nowe, partnerskie relacje między naszymi narodami i państwami. Polacy syndromowi zmęczenia nie ulegają, polskie władze w tej sprawie nie różnią się od większości społeczeństwa.

Nie może być inaczej, bo te nastroje korespondują z doniesieniami wojennymi. Przeraża, że Moskwa gra zaporoską elektrownią atomową. Tu też złamała reguły cywilizacyjne. Zrobiła sobie z niej bazę militarną, terroryzuje ukraiński personel, odmawia demilitaryzacji największej takiej siłowni w Europie, szykuje jej przestawienie na potrzeby Rosji kosztem Ukrainy. Kłamie, że Ukraińcy chcą elektrownię zaatakować i upozorować swój atak jako ukraiński.

Czytaj też: Czy grozi nam III wojna światowa?

Andrzej Duda tu się sprawdził

Tylko dwa razy Rosja po napaści na Ukrainę zrobiła coś pożytecznego. Gdy zaczęła wypuszczać na szerokie morze statki z ukraińskim zbożem i gdy – pod presją Zachodu i ONZ – zgodziła się wstępnie na inspekcję międzynarodową w elektrowni zaporoskiej. Ale wcale nie ma pewności, czy misja zapobiegnie katastrofie, jaką byłby ostrzał reaktorów przez Rosjan, szantaż takim atakiem albo podłączenie jej do systemu energetycznego Rosji. Gdyby inspekcja mogła działać swobodnie, w tym porozmawiać bez rosyjskiego nadzoru z ukraińskim personelem, świat miałby lepsze rozeznanie, czy Rosjanie są gotowi wykorzystać Zaporoże jako narzędzie ich brudnej wojny.

Prezydenta Dudę w Kijowie fetuje prezydent Zełenski wraz z ukraińską elitą polityczną, wojskiem i społeczeństwem. W Polsce trudno zapomnieć o niedawnych obelżywych słowach Andrzeja Dudy o ludziach dobrej woli i otwartego serca na granicy polsko-białoruskiej. Jednak w roli rzecznika współpracy polsko-ukraińskiej prezydent wypada lepiej, niż można było się spodziewać po polityku nacjonalistycznego obozu Kaczyńskiego, chętnie rozdrapującego historyczne rany zadane przez sąsiadów, aby konsolidować społeczeństwo wokół resentymentów. Za swą aktywność w Ukrainie prezydent dostał komplement od Kremla: funkcjonariuszka MSZ uznała, że mówi językiem Hitlera. Nie, mówi prawdę: wojna jest pokazem barbarzyństwa rosyjskiego, a Krym powinien wrócić do Ukrainy.

Czytaj też: Imperium znów atakuje. Co jest ostatecznym celem Putina?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną