Prawnik Roman Giertych, wicepremier i minister edukacji za czasów pierwszych rządów PiS, dziś obrońca wielu prominentnych polityków opozycji, w tym Donalda Tuska i Radka Sikorskiego, oraz Ewa Wrzosek, prokurator z 27-letnim stażem, krytyczka reform w sądownictwie oraz planu wyborów kopertowych z 2020 r., o inwigilacji zostali poinformowani w ubiegłym roku przez ekspertów z kanadyjskiego Citizen Lab. To jednostka badawcza przy uniwersytecie w Toronto. Jej pracownicy (w niektórych przypadkach także Amnesty International) jako pierwsi alarmowali o używaniu Pegasusa przez autorytarne rządy na świecie. W tym gronie znalazła się Polska, która program stworzony przez izraelską firmę NSO Group kupiła za pieniądze resortu sprawiedliwości za pośrednictwem rodzimej spółki Matic.
Czytaj też: Pegasusgate, czyli destrukcja demokratycznego państwa
PiS nie potwierdza i nie zaprzecza
Do inwigilacji swoich politycznych oponentów, w tym Giertycha, Wrzosek czy senatora KO Krzysztofa Brejzy, szefa kampanii wyborczej w 2019 r., rząd PiS nigdy się nie przyznał. Sam Jarosław Kaczyński potwierdził jednak wielokrotnie, że Pegasus był w Polsce używany. Przez kogo, kiedy, jak? Nie wiadomo. Korzystać miało z niego CBA, ale nie ma pewności, że pozyskane w ten sposób dane nie wyszły poza tę instytucje ani co się z nimi w ogóle stało.