„Jesteśmy zdecydowanie przeciwni niszczeniu jednolitego rynku, a tak się stanie, gdy rząd Niemiec będzie dotował tylko swoje przedsiębiorstwa. Niemiecki egoizm musi być odłożony do szuflady” – mówił dziś w Pradze premier Mateusz Morawiecki. On atakował naszego zachodniego sąsiada najostrzej, ale pomysł nie podoba się także Francji, Włochom, Hiszpanii i części Komisji Europejskiej.
Czytaj też: Limit cenowy na ropę z Rosji. Ósmy pakiet sankcji przyjęty przez UE
Szczyt UE w Pradze. Niemiecka kość niezgody
Rząd Olafa Scholza zapowiedział bowiem pakiet energetyczny wart 200 mld euro, który ma finansować hamulec cen energii w Niemczech dla obywateli i przedsiębiorstw. Thierry Breton i Paolo Gentiloni, członkowie Komisji Europejskiej, skrytykowali ten pakiet jako ryzykowny dla spójności wspólnego rynku, bo dotowane w ten sposób niemieckie firmy stanowiłyby nierzetelną konkurencję dla tych działających w krajach, których nie stać na tak hojną pomoc. Kanclerz stara się odpierać krytykę, a otoczenie szefowej KE Ursuli von der Leyen przekonuje, że pomysł będzie prześwietlony pod kątem rygorystycznych unijnych reguł pomocy publicznej.
Breton i Gentiloni zaproponowali nowe instrumenty solidarnościowe dla całej Unii oparte na wspólnym zadłużeniu, czyli podobnie jak postpandemiczny Fundusz Odbudowy. Ale z kolei tak skrojonym funduszom pomocowym sprzeciwiają się Niemcy czy Holandia. Z kolei von der Leyen zapowiedziała po dzisiejszym szczycie w Pradze prace na rzecz nowych funduszy – tyle że na szybkie inwestycje w transformację energetyczną i uniezależnianie się od paliw kopalnych, a nie doraźne wsparcie w walce z cenami.