Mit Putina padł. Rosja nerwowo maskuje katastrofę na Krymie. Musiało zaboleć
W sobotę ok. godz. 6 rano na moście Kerczeńskim łączącym Krym z Rosją eksplodowała ciężarówka. Wybuch zniszczył dwie z czterech nitek przeprawy drogowej i podpalił siedem wagonów kolejowych przewożących paliwo na półwysep. Dwa odcinki mostu częściowo się zawaliły, zginęły trzy osoby. I choć kilka godzin później ruch został w jakiejś mierze wznowiony, kluczowa trasa zaopatrzenia na front jest uszkodzona, a eksplozja była policzkiem dla Putina.
Podwójnym. Z jednej strony, jeśli faktycznie stoi za tym wszystkim Ukraina, jej służby zademonstrowały wyjątkowe możliwości, a ponieważ wybuch wydarzył się dzień po 70. urodzinach prezydenta, był zarazem kartką z życzeniami od władz w Kijowie. To właśnie sugerował wpis szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksija Daniłowa, który obok filmu płonącego mostu zamieścił w sieci słynne wideo z 1962 r., na którym Marilyn Monroe zmysłowo śpiewa Johny′emu F. Kennedy′emu: „Happy birthday, Mr. President”. Kreml i bez tego nie miałby wątpliwości, kto zorganizował operację, zwłaszcza że Kijów od początku zapowiada „demontaż samowolki budowlanej na terytoriach suwerennej Ukrainy”.
Czytaj też: Wybuchowy prezent dla Putina. Wszystkich nurtuje, jak to zrobiono
Most pod pozornie silną ochroną
Cios był potężny, chociaż most nie runął. Widząc skalę zagrożenia, Putin zdecydował się najpierw zabezpieczyć infrastrukturę w Cieśninie Kerczeńskiej, więc nie tylko przeprawy transportowe, ale też most energetyczny i gazociąg z Krasnodaru na Krym.