W Niemczech według lipcowego sondażu tygodnika „Die Zeit” już aż 73 proc. badanych popierało przekazywanie Ukrainie ciężkiej broni. A po Buczy i Mariupolu nie tylko w „starych landach” większość (62 proc.) była gotowa zimą „marznąć za Kijów”. Nawet w byłej NRD z jej „rozumieniem Rosji” jest ku temu niewielka – ale jednak! – większość (54 proc.).
Czytaj też: Mowa Scholza. Jaka ma być Unia w obliczu rosyjskiego zagrożenia?
Putin jak Hitler?
W niemieckich księgarniach jeszcze dominowały oddane do druku przed 24 lutego książki autorów „rozumiejących Putina”, jak „Niemieckie interesy” Klausa von Dohnanyiego czy „Niemiecko-rosyjskie stulecie” Stefana Creuzbergera. Jest także politfantasy wieloletniego lobbysty niemiecko-rosyjskiej sztamy Alexandra Rahra „2054. Putin rozszyfrowany”. To bajka o potomku tatarskiego doradcy Iwana Groźnego, który w XVI w. ściągnął carowi do Moskwy Niemców, łącznie z Faustem. Teraz jego potomek – a więc sam Rahr – jako śledczy „mistyki dziejów” dociera do pism Nostradamusa ukrytych przez swego przodka w kopule kremlowskiej cerkwi, z których wynika, że Rosjanie już za Groźnego skonstruowali wehikuł czasu. I Putin dlatego dziś ogrywa Zachód, że zna przyszłość... Po najeździe na Ukrainę Rahr niczego nie rewidował. Usprawiedliwiał imperialne roszczenia Putina i obwiniał Zachód, że prowokował Ukrainę wejściem do NATO.
To oczywiście kuriozum.