Świat

292. dzień wojny. Czy piechur chodzi pieszo? Słynne „bewupy” oblały test w Ukrainie

Ukraiński czołg w rejonie Doniecka, listopad 2022 r. Ukraiński czołg w rejonie Doniecka, listopad 2022 r. Anatolii Stepanov / AFP / East News
Przyglądamy się wojnie w Ukrainie, wyciągając wnioski także dla polskiej obrony. Obserwujemy ciekawą rzecz – o ile czołg nadal się sprawdza i jest niezwykle potrzebny, o tyle bojowy wóz piechoty jako typ uzbrojenia nie znajduje uznania ukraińskich wojsk.

Trwają ciężkie walki od rejonu na północ od Swiatowego aż po Kreminną na południu i dalej w stronę Łysyczańska. Rosjanie ściągają dodatkowe siły, w tym czołgi i inny sprzęt bojowy wycofany spod Chersonia. Mówi się o ok. 200 pojazdach pancernych, kierujących się na północny wschód z okolic Ługańska, w tym czołgach T-80. Ukraiński Sztab Generalny twierdzi, że posiłki nie stanowią poważnego zagrożenia, bo wojska są przygotowane.

A może o to właśnie chodzi? By ściągnąć Rosjan tutaj, choć rzeczywiste uderzenie nastąpi gdzie indziej? Czy dlatego Ukraińcy atakują w rejonie Swiatowe–Kreminna? Minister obrony Ołeksij Reznikow powiedział niedawno, że wojska na skraju północnej części obwodu ługańskiego są w trudniejszej sytuacji z powodu pogody. Przy temperaturze w okolicach 0 st. utrzymywało się błoto. Poza drogami asfaltowymi pojazdy kołowe niemal nie mogły się poruszać, grzęzły. Reznikow dodał, że ziemia wkrótce zamarznie, a Ukraińcy podejmą zakrojoną na szerszą skalę ofensywę na północy.

Podobnie było latem, gdy Zełenski wydał oficjalny rozkaz wyzwolenia prawobrzeżnej części obwodu chersońskiego, a właściwie szerzej – całej południowej części kraju. Faktycznie w końcu sierpnia pod Chersoniem rozpoczęła się ofensywa. Początkowo przełamano rosyjskie linie obronne i natarcie utknęło, bo wróg wykazał się determinacją.

Reklama