Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

McCarthy wygrał i słono za to zapłaci. Co to była za burza w Kongresie USA

Kevin McCarthy, nowy przewodniczący Izby Reprezentantów w Kongresie USA Kevin McCarthy, nowy przewodniczący Izby Reprezentantów w Kongresie USA Abaca / Abaca Press / Forum / Forum
Żeby zapewnić sobie kierownicze stanowisko, Kevin McCarthy przyjął bezprecedensowe żądania blokujących jego wybór ultrasów, drastycznie osłabiając swoją władzę i stwarzając warunki do paraliżu prac Kongresu.

Trzeba było piętnastu głosowań, żeby Izba Reprezentantów w nowym składzie wybrała swego przewodniczącego. Został nim kongresmen z Kalifornii, lider republikańskiej większości Kevin McCarthy. Koło 20 przeciwnych mu ultrakonserwatywnych posłów GOP przez pięć dni blokowało ten wybór, a tym samym dalsze prace amerykańskiego Kongresu.

Sytuacja taka – niemożność szybkiego wyłonienia przewodniczącego, którym tradycyjnie zostaje lider większościowej partii – ostatni raz miała miejsce równo sto lat temu, a tylko w 1859 r. podobny wewnątrzpartyjny spór trwał dłużej, bo ponad dwa miesiące. Obecny konflikt zapowiada możliwość burzliwych kryzysów w najbliższych dwóch latach, ponieważ McCarthy, aby zapewnić sobie kierownicze stanowisko, zgodził się na bezprecedensowe żądania ultrasów, drastycznie osłabiając swoją władzę i stwarzając warunki do paraliżu prac Kongresu.

Burza w Kongresie USA

McCarthy został ostatecznie wybrany na bezprecedensowym posiedzeniu Izby w nocy z piątku na sobotę (czasu USA). Poprzedniego dnia, w toku negocjacji ze zbuntowanymi kongresmenami, udało mu się przekonać do siebie 15 z nich, ale pozostali uparli się na niego nie głosować. Wieczorna sesja obfitowała w dramatyczne momenty. McCarthy podszedł do najbardziej nieprzejednanego w opozycji Matta Goetza i zaczął się z nim kłócić. Mike Rogers, jeden ze stronników lidera większości, rzucił się na Goetza, a do rękoczynów nie doszło tylko dzięki interwencji innego kongresmena, który powstrzymał rozgniewanego kolegę.

McCarthy spodziewał się, że zostanie wybrany już w pierwszym głosowaniu wieczornego posiedzenia – 14. z kolei – bo poprzedniego dnia negocjował z dysydentami i dał im obietnicę, podobno na piśmie, spełnienia wszystkich ich postulatów.

Reklama