Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Chiński balon krzyżuje plany Blinkena. Gorąco na linii Waszyngton–Pekin

Antony Blinken Antony Blinken Stefani Reynolds / AFP / EAST NEWS
Sekretarz stanu USA odwołał wizytę w Pekinie. Miała być kontynuacja dyplomatycznego dialogu, tymczasem słychać głosy, że już za dwa lata może dojść do wojny z Chinami.

Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken odwołał w ostatniej chwili planowaną na weekend wizytę w Pekinie, gdzie miał się spotkać z prezydentem Chin Xi Jinpingiem. Powodem jest wykrycie nad terytorium USA chińskiego balona, wysłanego najpewniej dla celów szpiegowskich. Balon szybował nad północno-zachodnim stanem Montana, gdzie znajduje się 150 silosów ze strategicznymi, transkontynentalnymi rakietami (ICBM) wyposażonymi w głowice nuklearne.

Chińczycy temu zaprzeczają. Rząd w Pekinie oświadczył, że to balon „o charakterze cywilnym, używany do badań naukowych, np. meteorologicznych”, który „wskutek wiatrów zboczył na terytorium USA”. Podkreślił, że nie udało się temu zapobiec, i wyraził „ubolewanie” z powodu incydentu. Pentagon stwierdził jednak, że balon wielkości trzech autobusów i wyposażony w czujniki i kamerę „zbierał informacje wywiadowcze”, a przedstawiciel administracji USA dodał, że jego obecność w amerykańskiej przestrzeni powietrznej jest „oczywistym pogwałceniem naszej suwerenności i prawa międzynarodowego”.

USA–Chiny. Starcie sił

Wizyta Blinkena w Chinach miała być kontynuacją dialogu dyplomatycznego zapoczątkowanego spotkaniem Joe Bidena z Xi Jinpingiem na konferencji państw G20 na Bali w październiku ubiegłego roku. Strony od dłuższego czasu nie kontaktowały się ze sobą bezpośrednio wskutek pandemii i chińskich restrykcji antycovidowych. Pierwsza od czterech lat wizyta szefa dyplomacji USA w Pekinie miała przyczynić się do rozładowania napięcia między krajami, głównie w związku z ich rywalizacją w rejonie zachodniego Pacyfiku i kwestią Tajwanu.

Przebywający z wizytą na Filipinach amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin ogłosił decyzję o zwiększeniu obecności wojskowej USA w tym kraju, co spotkało się z ostrą reakcją Pekinu, oskarżającego Waszyngton o zimnowojenne działania. Ameryka od kilku lat wzmacnia współpracę militarną z sąsiadami Chin, zaniepokojonymi nacjonalistyczną retoryką Xi i jego asertywnymi ruchami w rejonie Morza Południowochińskiego. Chiny z kolei gromadzą siły wokół Tajwanu i w USA rosną obawy, że mogą się zdecydować na inwazję wyspy, która rzekomo bezprawnie się od nich odłączyła.

USA prowadzą politykę „jednych Chin”, oficjalnie nie uznając Tajwanu za niepodległe państwo. Ustawa Kongresu zobowiązuje jednak rząd do dostarczania Tajwanowi broni niezbędnej do obrony przed agresją z kontynentu. Furię Pekinu wywołała w zeszłym roku wizyta w Tajpej ówczesnej demokratycznej przewodniczącej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Jej republikański następca Kevin McCarthy powiedział, że też wybierze się na Tajwan, nie bacząc na protesty Pekinu. A jeden z amerykańskich generałów, szef US Air Mobility Command Mike Minihan, wyraził opinię, że do wojny Chin z USA dojdzie już w 2025 r.

Podkast: Chiny jak smok budzą się ze snu. Na czym polega ich fenomen?

Demokracja z autokracją

Inne kwestie dzielące USA i Chiny to prawa człowieka, głównie prześladowania Ujgurów, muzułmańskiej mniejszości w Sinciangu, spory wokół naruszania przez Pekin zasad wolnego handlu, które zobowiązały się przestrzegać, przystępując do WTO (Światowej Organizacji Handlu), oraz poparcie dla Rosji mimo inwazji Ukrainy i zbrodni wojennych w tym kraju.

Jinping nie potępił tej napaści, a na początku zeszłego roku – przed wojną – spotkał się z Putinem. Obaj ogłosili wtedy „przyjaźń bez granic”. Chiński prezydent pomaga Rosji, kupując jej ropę i gaz, co łagodzi skutki sankcji, ale nie dostarcza broni i sprzętu wojskowego, a z ezopowych oświadczeń jego rządu wynika, iż nie jest zachwycony, że wojna się przeciąga. Chinom zależy na utrzymaniu z USA normalnych stosunków handlowych, bo ich gospodarka jest znacznie bardziej niż rosyjska związana z Zachodem i włączona w globalny obieg towarów i kapitałów.

Dlatego też, mimo retoryki administracji Bidena na temat światowego starcia demokracji z autokracją, obu stronom zależy na łagodzeniu napięcia, kontynuacji rozmów i niepaleniu mostów dyplomatycznego dialogu. Wizyta Blinkena nie została „odwołana”, tylko „odłożona na później” – pytani o jej perspektywy rzecznicy departamentu stanu odpowiedzieli, że dojdzie do niej, kiedy tylko pozwolą na to „odpowiednie warunki”.

Czytaj też: Smok patrzy na tygrysy. Chiny mają problem z wojną w Ukrainie

Chiński balon nad Ameryką

Tymczasem balon nadal unosi się nad Ameryką. Na wieść o nim w USA rozległy się głosy, że należy go zestrzelić; wezwało do tego kilkoro polityków Partii Republikańskiej, m.in. senator z Florydy Marco Rubio i kongresmenka Marjorie Taylor Greene. Pentagon oświadczył, że tego nie zrobi, ponieważ szczątki mogłyby wyrządzić szkody i ranić ludzi na ziemi. Resort oświadczył, że wywiadowcze informacje zebrane ewentualnie przez kamery balona mają „ograniczona wartość” w porównaniu z tym, co uzyskują chińskie satelity szpiegowskie.

Na konferencji prasowej w piątek rzecznik Pentagonu gen. Patrick Ryder powiedział tylko, że balon znajduje się już nad „centralnymi stanami Ameryki”, nie stanowi zagrożenia dla nikogo i jest stale monitorowany. Dodał, że szybuje na wysokości ok. 20 tys. m i pozostanie w amerykańskiej przestrzeni powietrznej „przez kilka dni”. Odmówił wszelkich innych informacji na temat, nie ujawniając m.in., czy Chińczycy mają obecnie jakąkolwiek kontrolę nad swoim obiektem.

Balon i odmowa jego zestrzelenia to kolejny pretekst dla Republikanów, aby oskarżać administrację Bidena o brak troski o bezpieczeństwo kraju i lekceważenie agresywnej polityki Chin. McCarthy wezwał prezydenta, żeby „nie pomijał milczeniem” tej sprawy. GOP generalnie kładzie większy nacisk niż Demokraci na Chiny jako zagrożenie dla USA, a niektórzy jej politycy otwarcie twierdzą, że to Chiny, a nie Rosja, są najpoważniejszym geopolitycznym wyzwaniem dla Ameryki.

Czytaj też: Biden w Azji. Zaskoczyły ostre słowa pod adresem Chin

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną