W sytuacji, w jakiej się znalazła Ukraina, każde uzbrojenie zwiększające możliwości niszczenia wojsk przeciwnika ma określoną wartość, ale o tym za chwilę. Najpierw warto zająć się ciekawym kierunkiem rosyjskiej propagandy, jaki właśnie się zarysował. Rosjanie długo myśleli, ale wymyślili: Ukraina planuje ataki na własne niebezpieczne instalacje (elektrownie jądrowe) oraz przy użyciu broni chemicznej bądź materiałów radioaktywnych pod fałszywą flagą, czyli oskarżając o to Rosję. Oczywiście fałszywie, bo przecież miłująca pokój Rosja nigdy czegoś takiego by się nie dopuściła. A powody do niepokoju są, bo diabli wiedzą, czy Rosjanie nie dokonają podobnych ataków, oskarżając Ukraińców o prowokacje i chęć obciążenia niewinnej Rosji. Szczerze mówiąc, nieźle to zaplątali.
Oczywiście nie oznacza to w żadnym razie, że Rosja poważy się na użycie broni jądrowej w Ukrainie, zresztą nawet o tym nie mówi ostatnio, gdy ludzie przestali już się bać. A co do broni chemicznej, to też jest raczej wątpliwe, bo Moskwa już wie, że każdy taki ruch z jej strony to przełamanie kolejnych barier Zachodu w dostawach amunicji dla Ukrainy. Dlatego wydaje się, że jedynym celem takich działań informacyjnych jest sianie zamętu i wywoływanie niepokoju wśród społeczeństw zachodnich, że wszystko to może się bardzo źle skończyć, jeśli nie przestaną wspierać Ukrainy.
Rosyjska ofensywa ugrzęzła
Co ciekawe, wczoraj Władimir Putin przemawiał do funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa na posiedzeniu komisji ds.