Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Nie tylko patrioty. Co jeszcze dostanie Ukraina, a czego nie. Przynajmniej na razie

Precyzyjne bomby JDAM zrzucane przez koreański samolot F-15K Precyzyjne bomby JDAM zrzucane przez koreański samolot F-15K Jeremy Buddemeier / Us Air / Forum
Najkosztowniejszy pakiet amerykańskiego uzbrojenia dla walczącej z Rosją Ukrainy zawiera to, co najważniejsze na wojnie – dużo amunicji.

O systemach Patriot dla Ukrainy wszyscy zdążyli napisać niemal wszystko w czasie dwutygodniowego wyczekiwania na finalizację w zasadzie zapowiedzianej decyzji. Administracja odczekała na uroczysty moment, przełom w zakresie obrony powietrznej potwierdzono, gdy prezydent Ukrainy był już na terytorium USA. Wołodymyr Zełenski słusznie po wielokroć dziękował za broń, o którą apeluje, błaga i prosi od początku wojny, ale w swoim stylu żartował, że jeśli miałby jakieś przesłanie, to o więcej patriotów. Powszechnie podziwiany i oklaskiwany przywódca czasu wojny doskonale wie, że na wiele może sobie pozwolić, ale rozumie też, że nie wszystko dostanie, a w każdym razie nie od razu.

Na patrioty czekał dziesięć miesięcy, a to może nie być wszystko, bo nie wiadomo, jak zaawansowane jest szkolenie ukraińskiej obsługi. Z dotychczasowych doświadczeń przy innych typach uzbrojenia wynika, że przekazanie sprzętu ogłasza się, gdy jest gotowy do użycia. W przypadku patriotów proces szkolenia naprawdę wymaga czasu, a urzędnicy w Waszyngtonie mówią o „paru miesiącach”. Jednak licznik czasu mógł zacząć bić jakiś czas temu, kwestie szkoleń są utajnione tak samo jak dostawy, i o dostarczeniu – a zatem o wprowadzeniu do służby patriotów – dowiemy się zapewne dopiero, gdy ukraińskie władze zdecydują się tym pochwalić – również w ramach wojny informacyjnej z Rosją, na postrach.

Zełenski miał jednak za co dziękować, bo pod względem wartości bateria systemu Patriot będzie z pewnością najkosztowniejszym typem uzbrojenia z USA.

Reklama