Pilnie śledzono wizytę Xi Jinpinga w Moskwie. I słusznie, bo kilkadziesiąt godzin, które przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej i szef chińskiej partii komunistycznej spędził w stolicy Rosji, prawdopodobnie zapisze się w pamięci. Na Kremlu nie ogłoszono co prawda żadnego konkretu, który łatwo można by uznać za przełom, niemniej ogólny wyraz serii spotkań z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem wywołał wrażenie poważnego strategicznego wahnięcia. Podsumowuje je dialog obu przywódców. Nadchodzą zmiany – mówił na odjezdnym Xi – niewidziane od 100 lat, wspólnie je napędzamy. Putinowi nie pozostało nic innego, jak się zgodzić i odprowadzić gościa do skraju chodnika. Xi dorzucił jeszcze: dbaj o siebie, drogi przyjacielu.
Xi odbiera hołd od Putina
Kto wie, czy wizyta nie stanie się cezurą, datą porządkującą myślenie o położeniu Rosji. W nieprzychylnych jej komentarzach przewijają się analogie do dawnej, formacyjnej niewoli mongolskiej. Oraz pytanie, czy Xi nie przyjechał, by odebrać coś w rodzaju hołdu. Drugi nurt skojarzeń odwoływał się do modernizacji via Zachód. Trwała 300 lat z przerwami, co jednak nie wystarczyło, by Rosja w myśleniu o swojej roli i kształcie nadawała na częstotliwościach choć zbliżonych do europejskich. Więc – to już wnioski rosyjskie, wielkorosyjskie i sympatyków koncepcji tzw. eurazjanizmu, przekonania o