Wbrew pozorom nie była to sesja łatwa do interpretacji i właściwie każdy kraj zwraca uwagę na coś innego. Brytyjskie media koncentrują się na tym, że za ocean nie udał się premier Rishi Sunak, który dokonał w międzyczasie wolty w sprawie zeroemisyjności. Podczas środowego wystąpienia – co ciekawe, w Nowym Jorku dyskutowano akurat o nowych rozwiązaniach klimatycznych – Sunak w klasycznie populistycznym stylu apelował o „ogólnonarodową debatę na temat emisji”, argumentując, że żaden rząd nie ma prawa tak głęboko ingerować w życie ciężko pracujących obywateli.
Francuzi, również nieobecni w Nowym Jorku na najwyższym szczeblu, bo Emmanuel Macron też został w domu, temat ONZ zignorowali. Amerykanie ekscytowali się tym, że Joe Biden narzuca ton światowej debaty, bo nie przeciwstawią mu się Xi Jinping ani Władimir Putin. Reszta koncentrowała się na wystąpieniu sekretarza generalnego ONZ António Guterresa, który powiedział, że „ludzkość otwiera bramy piekieł” przez bierność wobec spraw klimatu.
Czytaj też: Polska i Ukraina, przyszłość w cieniu historii
15 minut Zełenskiego
Ale był jeden temat, który połączył wszystkie media: tyleż niespodziewane, co niebezpieczne dla Europy oziębienie stosunków między Polską a Ukrainą.