629. dzień wojny. Rosjanie zbroją się z rozmachem. Po co, skoro w Ukrainie mają dość sił?
Okazało się, że wczorajsza wymiana zdań miedzy Dowództwem Zgrupowania Wojsk „Dniepr” a Sztabem Generalnym SZ Rosji miała nieco inny charakter. Chodziło wręcz o zabranie części wojsk, a szczególnie pozostałej części 7. Dywizji Desantowo-Szturmowej Gwardii, i skierowanie ich na inne kierunki działań. W tym celu Rosjanie mieli oprzeć obronę na drugiej głównej linii, pozostającej poza zasięgiem ukraińskiej artylerii, zaś na wysuniętych pozycjach utrzymywać jedynie szczupłe siły złożone przede wszystkim z wojsk mobilizowanych, słabo wyszkolonych, które ukraińska artyleria może sobie mielić do woli. Pokazuje to jednak, że rosyjskie dowództwo niespecjalnie przejmuje się ukraińskim przyczółkiem, zapewne nie bez racji uważając, że nie da się stamtąd wyprowadzić poważniejszego natarcia. Możliwe jednak, że Rosjanie zostaną zaskoczeni sytuacją, czego im życzymy, choć mamy świadomość, że natarcie przez Dniepr byłoby dla Ukraińców niezmiernie trudne.
Chwilowo tempo działań nad Dnieprem koło Chersonia zmniejszyło się z powodu dość ulewnego deszczu, który, po pierwsze, ograniczył działalność dronów rozpoznawczych, a po drugie, sprawił, że coraz więcej odcinków dróg zamienia się w błotne kałuże. Utrudniło to dowóz zaopatrzenia obu stronom, dlatego zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie oszczędzają amunicję. Mimo to wojska ukraińskie marginalnie powiększyły swój przyczółek.
Na wszystkich pozostałych frontach nastąpił całkowity zastój. Ukraińskie wojska nacierały na południe od Orichiwa w obwodzie zaporoskim i na południe od Wełykiej Nowosiłki w zachodniej części obwodu donieckiego, a także pod Bachmutem, zaś Rosjanie dla odmiany atakowali pod Kupiańskiem i Swiatowem, w