Za wiersze do więzień i kolonii karnych. Krytycy Kremla nie mogą spać spokojnie
„Chwała Rusi Kijowskiej, a Noworossija ssij... (tutaj opis innej czynności seksualnej)” – to fragment wiersza, który nie spodobał się rosyjskiej władzy. Za odczyty podobnej poezji sąd skazał niedawno dwóch uczestników happeningu w Moskwie. 33-letni Artiom Kamardin ma spędzić siedem lat w kolonii karnej, a oklaskujący go 23-letni Jegor Sztowba trafi na pięć i pół roku do więzienia. W maju 27-letni Nikołaj Daineko, inny poeta, został skazany na cztery lata kolonii karnej o ogólnym rygorze – łagodniejszy wyrok spotkał go tylko dlatego, że przyznał się do winy. Czyli do nawoływania do nienawiści (art. 282 kodeksu karnego) i zagrażania bezpieczeństwu państwa (art. 280 ust. 4). Ten ostatni przepis wprowadzono do ustawodawstwa w lipcu 2022 r., żeby walczyć ze szpiegostwem, zdradą stanu i współpracą z obcymi państwami.
Czytaj też: Pugaczowa już nie chce śpiewać dla Putina
Zabij mnie, milicjancie!
Rosjan uznano za „zorganizowaną grupę przestępczą”, bo wzięli udział w majakowskich cztienijach („majakowskich czytaniach”), zapoczątkowanych przez radzieckich poetów i dysydentów już w 1958 r. Mieli oni zwyczaj gromadzić się pod pomnikiem Włodzimierza Majakowskiego, który zginął w 1930 w niejasnych okolicznościach (oficjalnie popełnił samobójstwo). Recytowali wiersze często krytyczne wobec ZSRR i trafiali za to do gułagu.