Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

NATO coś planuje w sprawie Ukrainy. Słowo klucz: misja. Ale jaka?

Słowa ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego zabrzmiały jak sensacja. Słowa ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego zabrzmiały jak sensacja. Sebastian Indra / MSZ
Sojusz zwiększy i zmieni swoje zaangażowanie na rzecz Kijowa. Oznacza to większą rolę Europy i mniejszą Ameryki w opanowaniu najważniejszego kryzysu bezpieczeństwa na kontynencie. Najciekawsze, że dzieje się to bez Donalda Trumpa w Białym Domu.

Poranne słowa ministra Radosława Sikorskiego zabrzmiały jak sensacja, ale mogły być przejęzyczeniem. Zapytany w radiowej Trójce o tematy środowych obrad natowskich szefów MSZ w Brukseli, odparł, że chodzi o skutki rosyjskiej neoimperialnej agresji na Ukrainę, ale i o „możliwość decyzji co do stworzenia misji natowskiej – broń Boże nie wojennej, ale wspierającej Ukrainę, co stworzyłoby możliwość używania zdolności samego Sojuszu do szkolenia Ukraińców, do użycia logistyki Sojuszu czy innych wspólnych elementów, które mamy”. Renata Grochal natychmiast dopytała, czy taką misję Rosja odbierze jako bezpośrednie wejście NATO w konflikt zbrojny, ale Sikorski zbył jej obawy, wskazując, że Putin od dawna przekonuje Rosjan, że są w konflikcie z NATO. Dociskany, czy taki ruch nie wywoła ataku na kraj NATO, ostrzegł Rosję, że „nie radzi, bo jesteśmy 20 razy bogatsi, wzmacniamy się i tak samo jak ZSRR nie wygrał wojny z Zachodem, tak samo Rosja taką wojnę by przegrała”.

Po kilku godzinach w Brukseli mówił równie dobitnie, że Polska wspiera „wysiłki sekretarza generalnego NATO na rzecz Ukrainy w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego, zarówno jeśli chodzi o ustanowienie misji, tak żeby wykorzystać zdolności sztabowe i szkoleniowe Sojuszu, jak i jeśli chodzi o wsparcie finansowe i wojskowe dla Ukrainy”. Wydawało się, że polski minister jako pierwszy i jedyny z grona 32 osób publicznie opowiada o czymś, co może być przełomem w relacjach NATO z Ukrainą. Znamienne, że o czymś tak ważnym nie było wcześniej nic słychać od sekretarza generalnego czy zapowiadającej dwudniową sesję na briefingu online ambasadorki USA przy NATO Julianne Smith.

Reklama