822. dzień wojny. Kiedy obrona przeciwlotnicza jest groźniejsza dla swoich niż dla wroga
W nocy Ukraińcy zaatakowali rosyjski węzeł łączności na Krymie, w pobliżu miejscowości Aluszta, na wschód od Sewastopola. Miał potężną stację do komunikacji satelitarnej, znajdował się tu też punkt, z którego kontrolowano system Glonass.
Wcześniej drony poważnie uszkodziły radar pozahoryzontalny w miejscowości Armawir. To radar typu 77Ja6-DM Woroneż-DM, jeden z ledwie dziesięciu w Rosji. Pozostałe są rozmieszczone w Liechtusi pod Petersburgiem, Pionierskij w obwodzie królewieckim, Usole Syberyjskim pod Irkuckiem, Jenisejsku pod Krasnojarskiem, Barnau w Kraju Ałtajskim, Orsku pod Orenburgiem, pod Workutą, w Olenegorsku pod Murmańskiem i Chersońcu pod Sewastopolem. Radary tworzą system ostrzegania przed atakiem strategicznymi międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi, co teoretycznie powinno wywołać panikę, ale Kreml doskonale zdaje sobie sprawę, że nikt Rosji nie zamierza atakować. Agresorów trzeba szukać całkiem gdzie indziej...
Ożywił się tymczasem Ramzan Kadyrow i ogłosił: „Wygramy wojnę, don, wykończymy szatany, don, nazistów nie będzie, don, im dłuższa wojna, tym mniej szatanów, don, świat zostanie z nich oczyszczony, don, i marzę o umieszczeniu Zełenskiego w piwnicy gdzieś w Czeczenii. Don”. „Don” to „mówiąc w skrócie”, częste w werbalnych wynurzeniach Kadyrowa.
Jak na złość powiedział to w momencie, kiedy straty Rosjan wynoszą już więcej niż pół miliona. Ponieważ stosunek zabitych do rannych nie przekracza 1 do 2 (ratownictwo medyczne stoi na niskim poziomie), można śmiało założyć, że liczba zabitych zbliża się do 200 tys.