Słychać dzwonek ostrzegawczy: skrajna prawica wciska gaz do dechy. Co ugra w Europie?
Narzędzie analityczne serwisu „Politico”, agregujące wyniki badań z ostatnich dwóch lat, wskazuje na triumf centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPP), która po najbliższych wyborach pozostanie największą frakcją w Parlamencie Europejskim (według projekcji: z 172 deputowanymi). Drugie miejsce zajmą Socjaliści i Demokraci (143 mandaty), potem na dość zbliżonym poziomie plasuje się poparcie dla liberałów z Renew Europe i prawicy: Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR) oraz grupy Tożsamość i Demokracja (ID).
Nieco inaczej mandaty rozdziela mediolański Uniwersytet Bocconi: EPP ma jeszcze lepszy wynik (183 mandaty), słabiej, i to znacznie, wypadają Socjaliści i Demokraci (131). Nieco lepiej wygląda wynik obu grup prawicowych, które mogą liczyć w sumie na 150 szabel.
Problem z tymi wyliczeniami jest zasadniczy. O ile bowiem sondaże dość dobrze przewidują, ile dana partia otrzyma mandatów w poszczególnych krajach, o tyle w Brukseli arytmetyka rządzi się nieco innymi prawami. Projekcje dotyczą istniejącego już podziału na frakcje, dlatego najważniejszą zmienną w tych równaniach jest wskaźnik poparcia dla partii „bez afiliacji”. Takich jak usunięta niedawno z ID niemiecka AfD, Fidesz Viktora Orbána, francuska Rekonkwista Erica Zemmoura, prorosyjskie Odrodzenie z Bułgarii czy polska Konfederacja.
Czytaj też: