Władze Niemiec zapowiedziały w tym tygodniu, że zamierzają wprowadzić kontrole na wszystkich granicach, by lepiej chronić się przed nieuregulowaną migracją także w ramach strefy Schengen. To reakcja na presję wyborców, którzy – co udowodniły też niedawne wybory w Turyngii i Saksonii – domagają się dużego zaostrzenia polityki migracyjnej.
W sprawie granicy polsko-niemieckiej zapowiedzi Berlina nie oznaczają zmiany w terenie, bo takie kontrole Niemcy wprowadziły i przedłużały już od października 2023 r. Początkowo w Polsce pojawiła się nawet teoria, że to reakcja na aferę wizową, choć Niemcy dystansowały się od tego wyjaśnienia.
Berlin w oficjalnym uzasadnieniu dla Komisji Europejskiej już ostatniej jesieni wskazywał, że chodzi o „przemyt ludzi i sytuację migracyjną na wschodnim szlaku śródziemnomorskim, na Bałkanach i szlaku wschodnim”.
Czytaj też: Niemcy mogą się stać „chorym człowiekiem Europy”. Boją się zmian, w budżecie zieje dziura
Francja już dawno wprowadziła kontrole
Ostania notyfikacja Berlina w sprawie kontroli na granicach z Polską, Czechami i Szwajcarią została przesłana Komisji Europejskiej w czerwcu i obowiązuje do 15 grudnia. Dodajmy, że kontrole na wszystkich zewnętrznych granicach od paru lat utrzymuje Francja, uzasadniając to m.in. zagrożeniem terrorystycznym, a ostatnio także ochroną igrzysk olimpijskich i paralimpijskich. Już teraz obowiązują kontrole na granicy Niemiec z Austrią.