949. dzień wojny. Rosja jest jak wielki, silny bokser. Gdzie można go uderzyć, żeby się nie podniósł?
W obwodzie samarskim, dość daleko od Ukrainy, pod pociągiem przejeżdżającym przez most wybuchł ładunek. Pourywało barierki, pociąg z cysternami przejechał i jakimś cudem się nie zapalił. Mosty to odporne konstrukcje.
O wiele skuteczniejsze okazały się ukraińskie drony dalekiego zasięgu. Atak był zmasowany, wzięło w nim udział 150–160 aparatów (Rosjanie ogłosili, że zestrzelili 125). Trafiły m.in. w bazę lotniczą Jejsk nad Morzem Azowskim. Na oszacowanie strat przyjdzie czas, gdy ukażą się zdjęcia satelitarne.
W Jejsku stacjonuje 859. Centrum Szkolenia Bojowego Lotnictwa Morskiego i należący do niego 190. Morski Mieszany Szkolny Pułk Lotniczy. Teraz to jest bardziej wstrząśnięty niż mieszany („mieszany” w nazwie oznacza, że składa się z różnych eskadr). W magazynie amunicji bazy, jak doniosły ukraińskie źródła, mogło ulec zniszczeniu 60 pocisków kierowanych Ch-47M2 Kindżał, niesłusznie nazywanych hipersonicznymi. To tzw. pociski półbalistyczne, odpalana z samolotu wersja naziemnej rakiety balistycznej Iskander. Z Jejska regularnie korzystają różne samoloty bojowe, dla bezpieczeństwa stacjonujące dalej, ale lądujące tu, by się uzbroić i zatankować.
Czytaj też: Trump spotkał się z Zełenskim pierwszy raz od pięciu lat. Udaje zdolnego do empatii
Rosyjska zbieranina
Kolejne trafienia odnotowano pod Cimliańskiem (pobliski Wołgodońsk przez kilka godzin nie miał prądu) i Samarskoje na południe od Rostowa. Eksplozje słyszano w nieodległym Taganrogu, gdzie znajdują się lotnicze zakłady Beriewa, obsługujące samoloty dozoru radiolokacyjnego A-50.