Świat

Inwazja Trumpa dociera do Europy. Pięć istotnych pytań: odpowiedzi mogą paść w tym tygodniu

Prezydent USA Donald Trump i nowy sekretarz stanu Marco Rubio. Zdjęcie z 4 listopada 2024 r., to był ostatni dzień kampanii wyborczej. Prezydent USA Donald Trump i nowy sekretarz stanu Marco Rubio. Zdjęcie z 4 listopada 2024 r., to był ostatni dzień kampanii wyborczej. Jonathan Drake / Forum
Zaczyna się najważniejszy dla transatlantyckich relacji tydzień od chwili ponownego objęcia władzy przez Donalda Trumpa. Warto naświetlić kluczowe kwestie do dyskusji między Europą a USA.

Inwazja Trumpa 2.0 zbliża się do Europy. To, co tradycyjnie stanowiło pierwszą w roku wydłużoną i pogłębioną sesję transatlantyckich debat, spotkań i negocjacji, może przerodzić się w pierwsze starcie „Ameryki First” z europejskimi regułami dyplomacji, wizją światowego porządku i stylem życia.

Że wizje, style i porządki Europy i Ameryki Donalda Trumpa do siebie nie przystają, było wiadomo, zanim wtargnął na nowo do Białego Domu, a jest ewidentne po zaledwie kilku tygodniach jego rządów. Ale to, w jakim stopniu uda się jedną i drugą perspektywę pogodzić, ustalić wspólny mianownik (oby nie najniższy) i wyznaczyć czerwone linie, które uchronią przed otwartym konfliktem – przesądzi o trwałości tego, co w efekcie zostanie z tzw. kolektywnego Zachodu: w sferze interesów, bezpieczeństwa i zdolności współdziałania w ich obronie. Bo o jedności i jakichkolwiek wspólnych wartościach mówi się dziś znacznie ciszej. Pierwsza runda tych negocjacji nastąpi w tym tygodniu.

Czytaj też: Trump stawia NATO pod ścianą. Płaczcie i płaćcie, bo będzie źle

Czas sojuszniczych narad: dwie opcje

Organizowane tradycyjnie w lutym spotkanie ministrów obrony NATO zawsze było „otwarciem nowego roku” w transatlantyckich relacjach bezpieczeństwa. Stanowiło też pierwszy etap przybliżania ustaleń spotkania na szczycie, zwyczajowo planowanym na czerwiec lub lipiec. W tym roku w kalendarz wdarła się zmiana w Białym Domu.

Szefowie obrony obradowali jeszcze za rządów Bidena, a ministrowie i sekretarze obrony zbiorą się już za Trumpa.

Reklama