Na przyspieszonych obrotach
Bliski współpracownik Trumpa dla „Polityki”: Europa nie musi się go bać, może z nim dobić targu
ALEKSANDER KACZOROWSKI: – Co oznacza nominacja Toma Rose’a na ambasadora USA w Polsce? Przyjaźnicie się od wielu lat.
KENNETH R. WEINSTEIN: – Tom nie jest przypadkową osobą, to człowiek doskonale znany w środowisku amerykańskich konserwatystów i politologów. Podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa był doradcą wiceprezydenta Mike’a Pence’a i w tej roli kilkakrotnie odwiedził Polskę. Poznał wtedy prezydenta Dudę i premiera Morawieckiego.
A premiera Tuska?
Nie wiem. Ale Tom ma rozległą wiedzę na temat historii i strategii, jest jednym z najbardziej oczytanych ludzi, jakich znam. Sam zresztą jest autorem bestsellerowej książki, na podstawie której powstał film „Na ratunek wielorybom” (2012), z Drew Barrymore i polsko-amerykańskim aktorem Johnem Krasinskim.
W Polsce przedstawiano go jako biznesmena.
Tom był wydawcą gazety „Jerusalem Post”. W polityce jest aktywny od 30 lat,, to znany komentator, jego głos liczy się wśród specjalistów ds. międzynarodowych, a także w świecie biznesu. Uczestniczył w oficjalnych delegacjach amerykańskich za granicą, do Polski, Niemiec czy Japonii, brał udział m.in. w Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Jest człowiekiem ideowo bliskim prezydentowi Trumpowi, doradzał mu także w sprawach biznesowych.
Pan także jest doradcą Trumpa?
Nie. Należę do kręgu współpracowników prezydenta, rozmawiam z nim i z ludźmi Elona Muska. Ale nie jestem oficjalnym doradcą Trumpa. Wracając do Toma, jego nominacja oznacza, że prezydent USA chce mieć teraz w Warszawie zaufanego współpracownika, który będzie reprezentował interesy amerykańskie.
Także w sprawie mienia żydowskiego?