Świat

Bomba pękła z hukiem. Trump nazwał Zełenskiego „dyktatorem”, buduje nową doktrynę

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski President Of Ukraine / Flickr CC by SA
Donald Trump pisze swoją wersję historii, podziwia brutalną siłę, nie współczuje słabym, jeśli przegrają, nawet gdyby byli jego sojusznikami. Szykuje scenę do geopolitycznego zwrotu w polityce przed negocjacjami z Putinem.

Bomba pękła z hukiem: prezydent Donald Trump – już po długiej rozmowie z Putinem – obwinił Zełenskiego o wojnę z Rosją i nazwał go dyktatorem. Wprawił pół świata w osłupienie i na razie, póki nie dojdzie do porozumienia USA z Rosją, można to interpretować na dwa sposoby.

Pierwszy, w miarę optymistyczny: Trump jest genialnym negocjatorem, nie rozumiemy jego taktyki, a on rozwibrowuje podstawowe dane sytuacji strategicznej, wprowadza przeciwnika w stan zagubienia i niepewności, zmienia zdanie z godziny na godzinę i ostatecznie osiąga to, co chce.

Trump buduje nową doktrynę

Druga interpretacja jest naprawdę katastroficzna. Przytoczę tu analizę szefa zespołu korespondentów amerykańskich przy Białym Domu Petera Bakera. Ocenia on, że nowy amerykański prezydent zamazuje całą historię z lutego 2022 r. i pisze swoją tak, jak mu wygodnie. Bardzo to przypomina Orwella i „Rok 1984”: kto panuje nad historią i całą opowieścią, panuje również nad teraźniejszością.

Streścić analizę Bakera można tak: Trump głosi, że Zełenski powinien był w lutym 2022 r. w ogóle nie dopuścić do rosyjskiego ataku, lecz – jako ewidentnie słabszy – przyjąć dyktat Putina. W tej optyce Zełenski nie jest żadną ofiarą, lecz łobuzem, który w istocie doprowadził swoje społeczeństwo do ogromnych ofiar i zniszczeń, a dodatkowo ogłupił Amerykę Bidena i naciągnął go na wielomiliardową pomoc, która poszła z dymem.

A dyktatorem nazywa Trump Zełenskiego dlatego, że w Ukrainie od 2019 r. nie było wyborów, a w Rosji Putin – jako wzorowy demokrata – wybory regularnie organizuje i wysoko je wygrywa.

Reklama