Złuda zbliżenia
Były ambasador USA w Moskwie: Jest tak, jakby USA i Rosja siedziały po jednej stronie stołu
TOMASZ ZALEWSKI: – Wyobraźmy sobie, że podczas drugiej wojny światowej prezydent Roosevelt wstrzymuje pomoc dla bombardowanej przez Niemcy Wielkiej Brytanii, aby zmusić Churchilla do rozmów z Hitlerem o pokoju. Czy panu to czegoś nie przypomina?
MICHAEL MCFAUL: – Wolę nie ryzykować historycznych porównań. Ale Donald Trump pragnie, aby Ukraina się po prostu poddała. To jego cała strategia. Powtarza: „pokój, pokój”, ale naciska na Ukrainę, żeby skapitulowała. Marchewka jest tylko dla Władimira Putina.
Załóżmy jednak, że rozpoczął z Rosją negocjacje w dobrej wierze, nie chcąc oddawać jej Ukrainy, bo wyjdzie wtedy na słabeusza.
Wielokrotnie rozmawiałem z Rosjanami, to twardzi negocjatorzy. W dyplomacji, jeśli robisz ustępstwo, musisz otrzymać coś w zamian. Nie widzę żadnego ustępstwa ze strony Rosjan. Może z wyjątkiem zwolnienia amerykańskiego nauczyciela Marka Fogela z rosyjskiego więzienia. Nie wiem, czy Trump postrzega dotychczasowy przebieg rozmów jako dowód na swoją słabość, ale cały świat tak to widzi – że Ameryka wycofuje się, poddaje, wywiera presję na swych sojuszników i nie opiera się przeciwnikom.
Jak należy rozumieć zgodę Wołodymyra Zełenskiego na 30-dniowe zawieszenie broni i negatywną odpowiedź Putina w rozmowie z Trumpem?
Ukraina została do tego zmuszona. Z kolei Putin dodał nowe, oburzające warunki podpisania takiej umowy, jak zakaz dostarczania Ukrainie broni i informacji wywiadu. Mam nadzieję, że Trump zda sobie sprawę, że strategia dawania Putinowi wszystkiego, czego sobie życzy, skłania go tylko do eskalacji żądań. Musi naciskać na Putina, mocniej wspierając Ukrainę i nakładając na Rosję więcej sankcji. Nie jestem jednak optymistą.
Putin otrzymał wiele ustępstw od USA i niczym się nie odwzajemnił.