Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Szczyt UE w sprawie zbrojeń i Ukrainy. Węgry kuglują, klapa planu Kallas

Klapą zakończył się plan Kai Kallas, szefowej unijnej dyplomacji, która forsowała przed szczytem plan dostaw broni dla Ukrainy w tym roku za 40 mld euro. 21 marca 2025 r. Klapą zakończył się plan Kai Kallas, szefowej unijnej dyplomacji, która forsowała przed szczytem plan dostaw broni dla Ukrainy w tym roku za 40 mld euro. 21 marca 2025 r. Aleksiej Witwicki / Forum
Liderzy UE dali sobie pięć lat na mocne dozbrojenie. Ale w sprawie Ukrainy coraz bardziej widać wpływ różnic w geografii i ideologicznego zakotwiczenia poszczególnych rządów.

Czwartkowy szczyt w Brukseli był już drugim zjazdem unijnych przywódców, na którym premier Viktor Orbán oficjalnie wyłamał się ze wspólnego stanowiska w sprawie Ukrainy. A konkretnie ze strategii „pokój osiągnięty poprzez siłę”, oznaczającej ciągłe dozbrajanie Kijowa, by najpierw wzmocnić jego stanowisko negocjacyjne wobec Moskwy, a po ewentualnym zakończeniu walk odstraszać Rosjan od ponownego ataku.

„UE we współpracy z podobnie myślącymi partnerami i sojusznikami zobowiązuje się nadal zapewniać kompleksowe wsparcie Ukrainie i jej mieszkańcom w ramach swojego nieodłącznego prawa do samoobrony” – brzmi fragment końcowych zapisów przyjętych przez wszystkie państwa UE. Oprócz Węgier.

Czytaj też: Trump wygraża i strzela na oślep. Trzeba działać z drugiej linii

Węgry kuglują

Szef Rady Europejskiej António Costa tłumaczył po obradach, że „musimy uwzględniać różnice [między krajami UE], ale nie możemy pozwolić się blokować”. Stąd już po raz drugi decyzja o zatwierdzeniu tekstu w imieniu 26 krajów, mimo że zwyczajowo na szczytach brak konsensusu wszystkich liderów prowadzi do przepadnięcia (i niepublikowania) spornego oświadczenia.

Wetowanie tego typu zapisów przez Orbána ma nadal głównie wymiar symboliczny, bo jednocześnie Budapeszt nie blokuje np. decyzji sankcyjnych wobec Rosji, z powodzeniem targując się najwyżej o wykreślenie pojedynczych ludzi Putina (jak ostatnio miliardera Wiaczesława Mosze Kantora) z „czarnych list”. Jednak mimo relatywnej nieszkodliwości działań Orbána w Brukseli rosną obawy, że niesiony trumpowskim wiatrem Węgier wkrótce znacznie mocniej podniesie głowę i zacznie utrudniać działania UE w sprawie Kijowa.

Reklama