Świat

Papież peronista. Argentyna mówi Franciszkowi „adios”. Tu nie ma lukru, widać pęknięcia

Buenos Aires żegna Franciszka. Buenos Aires żegna Franciszka. Luis Robayo / East News
Argentyna opłakuje „swojego” papieża, ale również stamtąd wychodzą chyba najsurowsze krytyki zakończonego pontyfikatu.

Żałoba wydaje się powszechna. Politycy wszystkich nurtów uczestniczyli w mszy świętej, arcybiskup Buenos Aires wezwał rodaków do jedności w obliczu śmierci Franciszka – a może nawet bardziej wobec kryzysu, jaki toczy kraj.

Prasa zarówno prawicowa, jak i lewicująca pożegnała rodaka z szacunkiem – choć każdy tytuł, w zależności od orientacji, podkreślał inne zasługi.

Prawicowy, acz świecki dziennik „Clarin” nazwał Franciszka papieżem, który „przeobraził Kościół”.

Konserwatywna i katolicka gazeta „La Nacion” żegnała „skromnego papieża z końca świata, który przełamywał schematy i otworzył Kościół jak nikt wcześniej”.

Lewicująca „Pagina 12” kłaniała się „przeciwnikowi wojen, ekologowi i [papieżowi działającemu] na rzecz ludzi ubogich”.

Ciepło pożegnał Franciszka nawet prezydent Javier Milei. „Było dla mnie zaszczytem poznanie jego dobra i mądrości” – napisał w mediach społecznościowych. Wyraził smutek „mimo różnic”, jak dodał, które w dniu śmierci papieża zeszły na dalszy plan.

Różnic? W czasie kampanii wyborczej ultraliberalny Milei twierdził, że Franciszek jest „promotorem komunizmu”, a także obrzucał go wyzwiskami: „dureń”, „przerażający lewak” i „przedstawiciel Zła na Ziemi”. W zeszłym roku Franciszek przyjął Mileia w Watykanie, ale ich relacje pozostały chłodne.

Czytaj też: Franciszek miał swój styl. Ponosił porażki, bywał prorokiem

Adios, Franciszku!

Reklama