Świat na zakręcie: przegląd „Polityki”. Rubio traci czas, Orbán knuje, Bardella straszy
Zdecydowanie najważniejszym tematem jest w tej chwili proces pokojowy w Ukrainie. Stanowiska Kijowa (wspieranego przez Europę) i Stanów Zjednoczonych, stojących już niejako po stronie Władimira Putina, wciąż mocno się różnią, a powołanie europejskich sił stabilizacyjnych wydaje się nieuchronne. Wszystko zależy od ewentualnego zaangażowania USA we wsparcie utrzymania rozejmu – i tu leży największy problem. Wbrew obiegowej opinii administracja Donalda Trumpa jest podzielona, dominuje jednak perspektywa izolacjonistyczna, którą foruje sam prezydent, a wspiera sekretarz obrony Pete Hegseth.
Po przeciwnej stronie, przynajmniej w kuluarach, staje Marco Rubio, gotów toczyć szersze rozmowy o udziale Amerykanów, ale marginalizowany.
Tymczasem w Europie rosną obawy o przyszłoroczne wybory na Węgrzech i sytuację we Francji. Jak słyszymy, Jordan Bardella w Pałacu Elizejskim byłby dla Unii Europejskiej dużo gorszy niż Marine Le Pen.
Rubio tylko by stracił
Jak informowaliśmy w poprzednim odcinku, sekretarz stanu USA ma plan ubiegania się o nominację prezydencką w 2028 r. Żeby było to realne, musiałby na obecnym stanowisku wytrwać co najmniej dwa lata – taki okres uchodziłby za w miarę przyzwoity, Rubio mógłby też powiedzieć, że odszedł na własnych warunkach, żeby skupić się na kampanii.
Nie wygląda to jednak na plan realny do wdrożenia. Jak udało nam się ustalić, Rubio zrezygnował z udziału w rozmowach pokojowych w sprawie Ukrainy w Londynie z powodu braku wiary w ich powodzenie i obaw o swoje stanowisko. W europejskich kręgach dyplomatycznych słyszymy, że „nie miałby czego zaraportować prezydentowi, a straciłby dwa dni”.