1220. dzień wojny. Ukraina patrzy na nas z niepokojem. Czy NATO to kolos na glinianych nogach?
Ukraińcy zaczęli z powodzeniem stosować drony przechwytujące do niszczenia nadlatujących dronów uderzeniowych typu Gerań. To taka imitacja rakiety przeciwlotniczej, ma układ samonaprowadzania na cel. Ale jest dronem, nie rakietą, zbudowanym niemal tak jak pocisk przeciwlotniczy z układem naprowadzania radiokomendowego.
Ukraina używa dwóch podobnych aparatów – Strila i Buriewij, produkowanych przez nową firmę WIY Drones, której lokalizacja jest utrzymywana w tajemnicy. Naprowadzanie na cel wymaga wprawy operatora, który ma do dyspozycji kamerę na dronie i monitor. Aparaty są niemal identyczne, mogą się wspiąć na wysokość 5 tys. m, czas lotu wynosi 15–20 minut. Podobno z ich pomocą zestrzelono już ponad setkę dronów Gerań 2, czyli licencyjnych Shahed 136.
Co najważniejsze, pocisk do systemu Patriot kosztuje w zależności od wersji 2–3 mln dol., Strila nie więcej niż 10 tys. dol. Zestrzelenie jednego Gerania wymaga co prawda czasem dwóch, trzech dronów przechwytujących w kolejnych punktach obrony. Rosja posyła olbrzymie ilości tanich bezpilotowców dalekiego zasięgu, nawet 400 i więcej dziennie. Dziś też przeprowadziła atak, ale relatywnie słaby (mniej niż setka aparatów). Ale nawet takie uderzenie może wyrządzić szkody.
Na północ od Wełyki Nowosiłki Rosjanie przebijają się, tworząc kolejny kocioł; mamy nadzieję, że ukraińskich wojsk tam nie ma. Z miejscowości Bahatyr wróg naciera na północny zachód po obu brzegach rzeki Wowcza, gdzie rosną drzewa i krzaki, co pozwala ukryć się przed dronami. Jest tu też ciąg wsi, które Rosjanie kolejno zajęli: Zelenyj Kut, Nowoukrainka, Daczne, Zaporoża, obecnie walczą o Jałtę (nie mylić z miastem na Krymie).