To zadanie na już: Ukraina potrzebuje naszych mieczy. Musi uderzyć Rosję w sam splot słoneczny
Ukraińska obrona powietrzna jest, przyznajmy to, wciąż nadzwyczaj skuteczna, biorąc pod uwagę jej szczupłe wobec skali zagrożenia zasoby i zróżnicowane zaawansowanie techniczne. Z drugiej strony Ukraina ma najlepiej wyposażoną i najbardziej wielowarstwową obronę powietrzną na kontynencie. Dysponuje systemami antybalistycznymi średniego zasięgu, przeciwlotniczymi krótkiego i bliskiego zasięgu oraz największą na świecie siecią zaimprowizowanych wynalazków rakietowych i artyleryjskich, które z niezwykłą dokładnością strącają większość tego, co nadlatuje i jest zagrożeniem. Fakt, że udało się taki system zestawić i zestroić „pod bombami”, jest jednym z największych organizacyjno-technologicznych osiągnięć Ukrainy w czasie wojny. Niemałą rolę odegrały w tym dostawy sprzętu, amunicji i know-how od zachodnich partnerów, ale kluczowy był ukraiński spryt i biegłość w adaptacji.
Drony szahidopodobne
Nasilenie rosyjskich ataków jest w ostatnich miesiącach lawinowe. W czerwcu liczba wystrzelonych dronów szahidopodobnych wyniosła 5,5 tys. W lipcu może być jeszcze większa. Dla porównania: w najgorszych miesiącach 2023 i 2024 było to po 500 szt., których 90 proc. zestrzeliwały mobilne i stacjonarne systemy przeciwlotnicze Ukrainy.
Od końca ubiegłego lata zaczęła się zwyżka, z którą wciąż obrona świetnie sobie radziła. W tym roku zaczęło być wyraźnie gorzej. Wszystkie wykresy, od Kyiv Insights po Strike Trackera CSIS, pokazują kilkukrotny wzrost intensywności ataków i zauważalny spadek skuteczności obrony. To efekt tzw. saturacji: przeciążenia i zmylenia systemu, który został stworzony jako wojenna prowizorka i nigdy nie był zaprojektowany do odpierania aż tak zmasowanych szturmów, a i tak sprawdził się nad wyraz dobrze.