Atak na Dalekim Wschodzie. Ukraińcy znaleźli sposób, by ukruszyć sojusz Kima z Putinem
Korea Północna nadal intensywnie wspiera Rosję w jej najeździe na Ukrainę. Wywiad zwaśnionej z Północą Korei Południowej twierdzi, że od września do Rosji trafiło ok. 5 tys. dodatkowych żołnierzy z jednostek inżynieryjnych, którzy mają się zająć odbudową infrastruktury. Jeszcze w ojczyźnie przeszli selekcję i szkolenia. Z kolei w okolicach frontu jest 10 tys. żołnierzy, oddanych do dyspozycji rosyjskiego prezydenta Władimira Putina przez satrapę z Północy Kim Dzong Una.
Sanktuarium wojenne Kima
Ukraina utrzymuje, że w walkach zginęło 600 z nich, a kilka tysięcy miało odnieść rany. Pretekstem do przerzucenia Koreańczyków tysiące kilometrów na zachód była ukraińska ofensywa pod Kurskiem z sierpnia zeszłego roku. Rosja uznała wtedy, że padła ofiarą agresji, i Kim Dzong Un szybko przyszedł jej z pomocą, szanując postanowienia dwustronnego traktatu o wszechstronnym partnerstwie strategicznym, który podpisał z Putinem kilka tygodni wcześniej.
Mający hopla na punkcie tajemnic reżim z Pjongjangu w tym przypadku nie ukrywa przed poddanymi, że pomaga Putinowi w wojnie. Robi z tego propagandową cnotę. W stolicy trwa już budowa Muzeum Pamięci Czynów Bojowych, sanktuarium tej wojny. Pod koniec października ceremonię wmurowania kamienia węgielnego uświetnił sam Kim, towarzyszył mu rosyjski ambasador, a także rodziny poległych żołnierzy. Według Kima placówka będzie czciła „nieśmiertelność prawdziwych patriotów”. W okolicznościowym przemówieniu Kim podkreślił bohaterstwo swoich ludzi, którzy „niezłomną wolą” pomagają Rosji odnieść zdecydowane zwycięstwo i „niszczyć diabolicznych neonazistowskich najeźdźców”.