Prób zabójstwa wodza III Rzeszy było przynajmniej kilkadziesiąt. Z każdego zamachu wychodził bez szwanku, co pozwalało mu wierzyć, że czuwa nad nim Opatrzność. We wrześniu 1939 r. Hitler wielokrotnie zmieniał miejsce postoju i odbył przynajmniej dziewięć wypraw na front. Po Polsce przemieszczał się zazwyczaj w kawalkadzie pojazdów. Najpierw jechały motocykle i dwa samochody rozpoznania. Dalej konwój führera, składający się z dwóch grup sześciokołowych limuzyn marki Mercedes ze składanymi dachami. W pierwszej grupie jechał Hitler na tylnym siedzeniu; oprócz kierowcy towarzyszyli mu adiutanci i członkowie obstawy. Za nim dwa kolejne samochody z obstawą, samochody eskorty SS i ochroniarzy z RSD (osobista służba bezpieczeństwa Hitlera), samochód adiutantów i samochód łącznikowy. W drugiej grupie Mercedesów mogli jechać inni wysocy rangą naziści, a także zaproszeni goście. Był także wóz rezerwowy, bagażowy, kuchnia polowa i cysterna z benzyną. Na końcu jechała druga grupa motocyklistów, pluton łączności oraz oddział przeciwczołgowy.
28 września Niemcy zmusili Warszawę do kapitulacji. Od 1 października niemieckie oddziały sukcesywnie wkraczały do przygnębionej klęską stolicy. Upojony sukcesem Hitler przygotowywał się do odebrania defilady zwycięskiej 8 Armii gen. Blaskowitza. 5 października Hitler przyleciał do Warszawy. Na lotnisku Okęcie został powitany przez generałów: Brauchitscha, Blaskowitza i Reichenaua, po czym w uzbrojonym konwoju przejechał do Śródmieścia.
Jego wizyta miała przebiegać z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa. Centrum miasta zostało szczelnie zamknięte i oczyszczone z ludności cywilnej. Na ulicach zawisły flagi III Rzeszy. Setki policyjnych patroli przemierzały ulice, a na dachach wyższych budynków ustawiono karabiny maszynowe.