W 1939 r. Europa wypróbowywała wiele możliwych wariantów zarówno utrzymania pokoju, jak i wielkiej konfrontacji o hegemonię na kontynencie i w świecie. Polska była wówczas zarówno pionkiem w grze wielkich mocarstw, jak i aktorem wpływającym na bieg wydarzeń. Czy można było uniknąć katastrofy? Czy były jakieś lepsze warianty polskiej polityki, czy raczej wszystko musiało się odbyć tak, jak się odbyło, ponieważ Hitler i Stalin nie godzili się z porządkiem wersalskim, którego Polska była głównym beneficjentem w Europie Środkowo-Wschodniej, a mocarstwa zachodnie nie były gotowe umierać za Gdańsk?
Polska, skłócona niemal z wszystkimi sąsiadami ze względu na niedawne wojny graniczne i konflikty wokół mniejszości narodowych, mogła się oprzeć jedynie na Francji, dla której była zwornikiem „kordonu sanitarnego", skierowanego zarówno przeciwko Rosji radzieckiej, jak i Niemcom. Ten kordon stracił jednak dla Francji na znaczeniu, gdy w Locarno (1926) Francja uzyskała uznanie swojej wschodniej granicy. Ten sam Gustav Stresemann, niemiecki minister spraw zagranicznych, a potem kanclerz, który za pojednanie z Francją otrzymał pokojową Nagrodę Nobla, był zarazem zwolennikiem izolacji Polski i pokojowej lub wojskowej rewizji granicy polsko-niemieckiej. I przez cały okres republiki weimarskiej nie było w Niemczech nikogo liczącego się, kto byłby gotów dokonać przełomu w stosunkach polsko-niemieckich.
Paradoksalnie, szansą okazało się przejęcie władzy przez Hitlera. Podpisaną 26 stycznia 1934 r. polsko-niemiecką deklarację o nieagresji polski minister spraw zagranicznych Józef Beck nazwał „jedną z najradykalniejszych przemian w polityce europejskiej od czasów wojny".
Marzenie o Lebensraum
Celem Hitlera nie była wojna na Zachodzie.