Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wina Tuska?

Dlaczego nie możemy oglądać za darmo siatkarskiego mundialu

Maciej Śmiarowski / Kancelaria Prezesa RM
Coraz więcej wiadomo o tym, dlaczego siatkarskie mistrzostwa świata zostały zakodowane. Telewizja publiczna była za biedna, by prawa do nich odkupić. Szef Polsatu Zygmunt Solorz-Żak nie zwykł do interesów dokładać. A dla rządzących była to impreza trzeciej kategorii.

Ten scenariusz był do przewidzenia – w siatkarskich mistrzostwach świata będą niebawem dzielić medale, Polacy trzymają się mocno, więc rośnie frustracja kibiców, którzy turnieju nie oglądają. Nie oglądają go dlatego, że Polsat transmisje zakodował, a za dostęp do pakietu z meczami liczy sobie około 100 złotych. Nawet jeśli Polacy awansują do półfinału, transmisje nie trafią na otwarte anteny, bo – jak twierdzą przedstawiciele Polsatu – byłoby to nie fair wobec tych, którzy wcześniej pakiet wykupili.

Rolę rzecznika oburzonych ostatnio wziął na siebie Jerzy Owsiak. Uderzył jednak nie w Polsat, ale w telewizję publiczną, która, jego zdaniem, sprawę pokpiła i nie powalczyła ze stacją Zygmunta Solorza-Żaka o prawa telewizyjne do turnieju. Może gdyby znał szczegóły, m.in. taki, że FIVB, czyli światowa federacja siatkówki w ogóle nie zorganizowała przetargu na zakup tych praw, powstrzymałby się z publicznymi pretensjami.

To, że do tej pory TVP nie zauważała imprezy, a wiceszef redakcji sportowej Marian Kubalica po porażce Polaków z USA opublikował na Twitterze euforyczny wpis o pękaniu siatkarskiego balonu, świadczy o małostkowości i irytującej skłonności do obnoszenia się z fochami prominentnych postaci z Woronicza. Co do zasady TVP nie ma sobie jednak nic do zarzucenia – złożyła Polsatowi propozycję odkupienia części praw do transmisji, jednak 4 mln złotych, które podobno leżały na stole, Polsat uznał za śmieszne pieniądze i ofertę odrzucił.  

Nowy trop w poszukiwaniu winnych całej sytuacji podrzucił szef Polsatu Sport Marian Kmita. W wywiadzie dla „Polska the Times” ujawnił, że trudnej decyzji o zakodowaniu turnieju by nie było, gdyby nie premier Donald Tusk, który osobiście zabronił sponsorowania imprezy szefom spółek Skarbu Państwa (w tym Orlenowi, który od paru lat wspiera siatkówkę, a na stacjach benzynowych koncernu okołomistrzowska promocja trwa w najlepsze). W domyśle – za decyzją Tuska stała niechęć wobec Grzegorza Schetyny, który uchodzi za bliskiego Solorza-Żaka. Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska nazwała wypowiedź Kmity absurdalną. Co nie zmienia faktu, że coś może być na rzeczy – późna rejterada Orlenu jest zagadkowa, a turniej odbywa się bez patronatu rządu (a jakby nie patrzeć – to po piłkarskim EURO najważniejsze wydarzenie sportowe w Polsce ostatnich kilkudziesięciu lat).

Jednak im bardziej kulisy decyzji o zakodowaniu mistrzostw są odsłaniane, tym wyraźniej widać jednak biznesowe niedołęstwo Polsatu – do tego stopnia byli przekonani o wsparciu ze strony spółek Skarbu Państwa, że zaniedbali poszukiwanie innych sponsorów. Gdy zostali na lodzie – postanowili odrobić zainwestowane pieniądze w najprostszy możliwy sposób, nawet kosztem rys na wizerunku. Tłumaczenie, że mamy kryzys i trudno było znaleźć chętnych do sponsorowania turnieju, to alibi niegodne poważnych biznesmenów.

Przypadek niewidzialnych (za darmo) mistrzostw to jednak dobra lekcja dla kibiców przywiązanych do myśli, że reprezentacje to dobro narodowe, w związku z tym emocje z nimi związane są należne każdemu obywatelowi bez limitów. Tymczasem prawa telewizyjne są biznesem jak każdy inny i trudno oczekiwać filantropijnych odruchów tylko dla kibicowskiej satysfakcji. Swoją drogą ciekawe, ilu z tych, którzy na forach internetowych najgłośniej krzyczą o skandalu i wzywają do bojkotu Polsatu, kiedykolwiek zapłaciło abonament?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną