Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nikt lepiej

W sprawie sześciolatków znów zwyciężają emocje, a brak sensownej dyskusji

Dawid Chalimoniuk / Agencja Gazeta
Brawo, sześciolatki! Za słabe na szkołę, ale scenę polityczną już nam przebudowały. Nic dziwnego, że partia idąca do władzy połakomiła się na nagromadzony w rodzicach żal.

Sześciolatki. Rerendum. Jeszcze do końca nie wiadomo, czy na pewno do niego dojdzie, ani jak konkretnie brzmiało będzie referendalne pytanie. Jeśli dojdzie – czy będzie ważne (frekwencja?), ani też czym i kiedy zaowocuje jego wynik (nowe zapisy ustawowe?).

Ale wynik jest przesądzony. Inaczej pewnie politycy PiS aż tak do referendum by nie parli. Z rozmaitych sondaży wynika, że choć 80 proc. rodziców, którzy już je posłali do szkoły, zrobiłoby to samo i dzisiaj, to jednak co najmniej trzy czwarte ogółu Polaków powzięło już twarde przekonanie, że sześciolatków w polskiej szkole czeka samo zło. Że szkoła „zabierze im dzieciństwo”, że agresja, przemoc, nadmierne wymagania…

To smutne, że obraz szkoły w społeczeństwie jest tak ponury (i niesprawiedliwy). Smutne, że przez kilka lat władze oświatowe wprowadzały reformę nieudolnie, wręcz płosząc rodziców, a przede wszystkim nauczycieli. Smutne, że nie wzięły pod uwagę przybierających na sile emocji, które znalazły ujście zrazu w akcji „Ratujmy maluchy”, teraz już w ruchu społecznym. Zlekceważono go, więc znalazł oparcie polityczne w PiS. I byłoby dziwne, gdyby partia idąca po władzę nie połakomiła się na skonsumowanie nagromadzonego żalu, lęku, przekonania o arogancji władzy. Więc go konsumuje.

To, czy tzw. obowiązek szkolny będzie w Polsce od 6. czy od 7. roku życia, nie ma aż tak fundamentalnego znaczenia, jak to się dziś w przedwyborczym ogniu wydaje. Byłby to krok w kierunku wyrównania życiowych szans dzieciaków. Właściwie niewiele więcej, bo dzieci i tak się nauczą czytać, pisać, myśleć.

Zdaniem psychologów rozwojowych jeśli tym z niższych warstw społecznych wcześniej dać możliwości rozwoju i obcowania z rówieśnikami, to mniejsze znaczenie będzie miał skromny zasób kulturowy i materialny, jaki otrzymują w rodzinnym domu. Ale psychologów nikt już nie słucha. Słyszalny jest tylko jeden argument, którego – jako koronnego – użył oczywiście przed kamerami prezydent Duda, uzasadniając referendum: nikt lepiej od rodziców nie zna możliwości rozwojowych swoich dzieci.

A czyż nie zdarza się, i to niezwykle często, że rodzice przeszacowują lub nie doszacowują dzieci? Tysiące z nas są tym, kim są, wbrew rodzicielskim planom – wygórowanym, zaniżonym, nietrafionym.

Nieważne. Teraz zabraknie już czasu na sensowną psychologiczną i pedagogiczną dyskusję. Będziemy głosować emocjami i przekonaniami politycznymi. Brawo, sześciolatki! Za słabe na szkołę, ale scenę polityczną nam przebudowały. Nikt nie potrafił tego lepiej.

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

13 najlepszych polskich książek roku według „Polityki”. Fikcja pozwala widzieć ostrzej

Autorskie podsumowanie 2025 r. w polskiej literaturze.

Justyna Sobolewska
16.12.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną