Rosja szybko, za szybko wręcz przeszła do gróźb nuklearnych wobec świata, Ukrainy i… swoich obywateli. Broń atomowa używana jest jako broń masowego wykruszania zachodniej jedności i oporu Ukraińców.
Media donoszą o przeniesieniu amerykańskiej broni jądrowej z Turcji m.in. do Polski. Do akcji miało dojść 20–21 lutego z pomocą samolotów transportowych C-17 Globemaster III. Śmiem wątpić.
Niedawno miał premierę film dokumentalny „Broń atomowa w PRL” z cyklu „Tajemnice Układu Warszawskiego” realizowanego przez TVP Opole. Mimo że jest ciekawy i nawet w nim wystąpiłem, to nie do końca zgadzam się z jego wymową.
Temat tabu powraca do niemieckiej debaty o obronności. Choć niemieckie ambicje nuklearne to obecnie sfera politycznych fantazji, warto się im przyjrzeć, bo sygnalizują kolejny poziom utraty wiary w NATO.
60 lat temu Polska zaproponowała na forum ONZ utworzenie w sercu Europy strefy bezatomowej.
Kim nie ma zamiaru się zatrzymywać, bo jedynie rakiety różnych zasięgów i głowice z ładunkami jądrowymi zapewniają mu zupełną nietykalność.
Stany Zjednoczone wciąż pokazują, że na polu militarnym mają możliwości, jakimi nie dysponuje żadne inne państwo świata.
Pierwszy raz od zimnej wojny o broni jądrowej mówi się bez zahamowań. Tabu bomby zniknęło.
Potencjalni agresorzy są dwaj: Rosja i Chiny. Oba kraje posiadają broń jądrową i oba trzeba taką bronią szachować.
Miały przetrwać atak nuklearny i skażenie radioaktywne, wiele nie przetrwało złomiarzy i zmian prawa.