Jak Polacy mają żyć spokojnie, skoro ciągle dopada ich historia? Sprawa majątku obywateli polskich z Kresów stanęła – w precedensowej sprawie ważnej dla 80 tys. poszkodowanych – przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Teraz już Europa przypomina nam, że to my – nie jacyś obcy – nie załatwiliśmy polskich roszczeń sprawiedliwie.
Wołanie o choćby skromną cenzurę dochodzi z bardzo różnych stron. Filmowcy nie mogą pogodzić się z prostackimi, przekraczającymi obyczajność emisjami telewizyjnymi i ogłaszają list protestacyjny. Sędziowie buntują się przeciwko prasowym ocenom ich postanowień. Domorośli krytycy sztuki, gdy zawiodą słowa protestu, uszkadzają niemiłe im dzieła. Politycy chcieliby na czas przed wyborami zamknąć usta mediom, by nie mąciły krytyczną myślą wyborcom w głowach.
Ponad trzysta tysięcy osób rocznie korzysta w Polsce z usług izb wytrzeźwień. Decyzja o umieszczeniu w placówce wiąże się z pozbawieniem wolności. Czy ta władza (sądząc z liczb – najbliższa przeciętnemu obywatelowi) nie bywa nadużywana i czy polskie „żłobki” są legalne – przeanalizowali na trzeźwo sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Oto wnioski.
Proces byłego senatora, prezesa Westy, ślimaczy się przed łódzkim sądem szósty rok, lecz nie to było ostatnio przedmiotem troski sędziów w Strasburgu. Europejski Trybunał Praw Człowieka zasądził 30 tys. zł zadośćuczynienia za straty moralne, jakie poniósł Janusz Baranowski w wyniku nieprawidłowo zastosowanego wobec niego tymczasowego aresztowania. Sprawy Baranowskiego by nie było, gdyby Polska zachowała minimum staranności i przezorności.
Czy słowa "ćwok", "głupek" są na miejscu wobec przedstawiciela władzy? Na to pytanie ma z całą powagą odpowiedzieć 18 listopada br. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Spór w łonie Trybunału może być interesujący i zacięty. Nim bowiem znalazł się na wokandzie, badała go Europejska Komisja Praw Człowieka, a zdania w niej tak się podzieliły, że jeden głos tylko (8 na 7) przeważył o nadaniu skardze dalszego biegu.