Teraz jest właśnie czas, gdy możecie, jako liderzy i liderki dużego kraju w środku Europy, zachować się przyzwoicie.
Obóz dla uchodźców na wyspie doszczętnie spłonął, a jego mieszkańcy koczują w lasach i przy drogach. Tragedia to efekt chowania głowy w piasek, nie tylko przez greckie władze.
Wszystko kręci się wokół pytania, ile charterów wyląduje i ilu touroperatorów stanie na głowie, żeby zapełnić kolejny samolot turystami. Jeśli w ogóle przyjadą.
Państwa Starego Kontynentu znów wpuszczają obcokrajowców. Większość wciąż nakłada restrykcje na podróżnych, a niektóre chcą ich śledzić po przyjeździe.
Komisja Europejska odczytuje niedawne „otwarcie granic” przez Recepa Erdoğana głównie jako apel o więcej pieniędzy. I zanosi się na to, że Unia będzie płacić.
Sytuacja na Morzu Egejskim znów się pogarsza. Mieszkańcy wysp nie chcą nowych obozów dla uchodźców i żądają zamknięcia granic. Wszyscy ścierają się ze wszystkimi.
Kilka słów o Sokratesie, który własną filozofię stosował nie tylko w czasie uczt i jałowych dyskusji.
Choć formalnie jest głową państwa i naczelnym wodzem, który w razie potrzeby mógłby nawet wypowiedzieć wojnę, to nie z wojną, a z harmonią i pokojem kojarzy się Ekaterini Sakielaropulu.
Najważniejszy proces w nowożytnej historii Grecji wchodzi właśnie w decydującą fazę. Wynika z niego, że neofaszystowski Złoty Świt to mafia przebrana za partię.
26 września 1687 r. „szczęśliwy strzał” z weneckiego moździerza, jak później określono to tragiczne wydarzenie, wysadził w powietrze magazyn prochu umieszczony w ateńskim Partenonie. Eksplozja zniszczyła świątynię, doprowadzając ją do stanu znanej nam dziś ruiny. I, niestety, mieliśmy w tym swój udział.