Zbiór esejów
Kiedy Bernd Kugelmann zauważył resztki turkusowych granulek, zaniósł sadzonki do laboratorium. Wyniki były druzgocące: setki tysięcy sadzonek, które właśnie kupił, przesiąknięte były pestycydami.
Wszystko wskazuje, że również Holandia zaraziła się eurosceptycyzmem. Co prawda referendum 1 czerwca nie jest wiążące, ale przegrana zwolenników unijnej konstytucji miałaby znaczenie symbolu.
W Holandii coś pękło. W społeczeństwie, które dotąd uchodziło za wzór otwartości i tolerancji, zaczyna się wojna domowa z muzułmanami.
Holender, który we własnych oczach swobodnie porusza się na arenie międzynarodowej, czuje się nieco zagrożony. Na szali pojawiła się więc narodowa tożsamość, a obiektem nowej fiksacji stał się własny pępek. Zupełnie jakby z rozszerzeniem Unii granice się skurczyły.
W dwudziestu kilku krajach świata – na ponad 190 – władzę sprawują suwerenni władcy, a w kilkunastu innych istnieje monarchia konstytucyjna lub parlamentarna. W monarchiach żyje ponad 700 mln poddanych, prawie co dziesiąty mieszkaniec globu. Ten ustrojowy anachronizm trzyma się zadziwiająco dobrze.
Przez długie lata Holandia była w Europie pionierem zmian. Dokonywała często kontrowersyjnych eksperymentów, takich jak legalizacja prostytucji, aborcji, dopuszczenie eutanazji czy zgoda na zawieranie związków przez homoseksualistów i możliwość adoptowania dzieci. Dziś sami Holendrzy już nie chcą być awangardą Europy.
Holandia ma nowego męczennika – ekstrawaganckiego populistę, geja, który wypisał na sztandarach obronę totalnej wolności słowa i obyczajów przed „zacofanym islamem” imigrantów. Zamordowany na dziewięć dni przed wyborami parlamentarnymi Pim Fortuyn może się okazać pierwszym politykiem w historii Holandii, który wygra je pośmiertnie. Jego nazwisko pozostawiono bowiem na czele listy kandydatów utworzonej niedawno partii Lista Pima Fortuyna (LPF).
Wysokie ceny gruntów zmuszają holenderskich rolników do emigracji, dlatego to właśnie rząd Holandii, a nie jak się powszechnie w Polsce sądzi – Niemiec, sprzeciwiał się dłuższej ochronie polskich gruntów po wejściu Polski do Unii. Bo głównie Holendrzy są zainteresowani przeniesieniem swoich gospodarstw do Polski i na Węgry.
Przychodzi absolwent wyższej uczelni do urzędu pracy i prosi o ofertę zgodną z wykształceniem. Pani w okienku mówi: – Nie ma żadnego problemu. Mamy wolne stanowisko prezesa firmy, pensja trzydzieści tysięcy, samochód służbowy, sekretarka, komórka i bankowa karta bez limitu, pasuje? Zaskoczony magister: – Pani chyba żartuje? Wtedy słyszy: – Tak, ale to pan zaczął.