Losowanie dla Igi Świątek poszło świetnie. Przynajmniej w teorii, bo zgodnie z tym, co powtarzała Agnieszka Radwańska, turniejową drabinkę najlepiej oceniać po zawodach.
Końcówka sezonu w męskim tenisie wzmocniła przekonanie o nieuchronnej zmianie warty na szczytach. Na razie z symbolicznym udziałem Huberta Hurkacza.
Mniej martwi to, że brakuje Polaków na czołowych miejscach w Tokio. Bardziej – bezbarwne występy, choć oczywiście nie można wszystkich pakować do jednego worka.
Hubert Hurkacz nie jest showmanem. Przeciwnie, to uosobienie skromności, ale od dzisiaj będzie się musiał liczyć ze znacznie większym zainteresowaniem mediów. Nie tylko z powodu sukcesu, ale także sposobu, w jaki go osiągnął.
Świetna passa polskich tenisistów. Może młodzi uwierzyli w siebie, może sukcesy poprzedników ich zdopingowały, mamy piękną atmosferę wokół tenisa – wylicza Wojciech Fibak, niegdyś jedyna gwiazda tej dyscypliny w Polsce.
Hubertowi Hurkaczowi wróży się w tenisie wielką przyszłość. Czy również dlatego, że jest emocjonalnym przeciwieństwem Jerzego Janowicza?