Polakom i Ukraińcom trudno się rozmawia o tym, co stało się na Wołyniu przed sześćdziesięciu laty. W akcji, eufemistycznie zwanej depolonizacją, zginęło 50–60 tys. naszych rodaków. Czy powiemy sobie o niej pełną prawdę?
Czy Churchill był ludobójcą bombardując niemieckie miasta, czy raczej bombami wymuszał demokrację? Pytanie postawione w Niemczech jeszcze przed wybuchem wojny w Iraku nabrało nowych znaczeń.
Kilkunastu żołnierzy Bundeswehry zajechało dwoma wojskowymi ciężarówkami do Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego i zamurowało bunkier z czasów II wojny światowej. – Zabezpieczyli skarby, które ukrył Wehrmacht – mówią mieszkańcy wsi Boryszyn.
Każdą decyzję administracyjną obywatel ma prawo zaskarżyć do sądu. Z zasady tej wyłamuje się tylko jedna instytucja: Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie. Sytuacja jest szczególnie żenująca, dotyka bowiem ludzi starych, często schorowanych i bezradnych.
Odtajnione ostatnio w Londynie brytyjskie dokumenty dyplomatyczne ujawniają, że kat mieszkańców Woli, Gruppenführer SS Heinrich „Heinz” Reinefarth nie został wydany władzom polskim po II wojnie światowej, ponieważ sprzeciwił się temu rząd USA na wniosek amerykańskich służb specjalnych i Pentagonu.
W 1946 r. wyrokiem polskiego sądu Carl Maria Splett, biskup gdański, z czasów Wolnego Miasta i II wojny światowej, uznany został za nazistowskiego zbrodniarza. Szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej prof. Witold Kulesza nie kryje, że tamten proces przysparza mu moralnych rozterek, jakich nie spodziewał się doświadczyć.
60 lat temu Japończycy zaatakowali Pearl Harbor. O godzinie wpół do drugiej w nocy z 7 na 8 grudnia 1941 r. ambasador Edward Raczyński został wyrwany ze snu przez Anthony’ego Josepha Drexella Biddle’a, ambasadora USA przy rządzie RP na uchodźstwie w Londynie, który poinformował go o japońskim ataku. To, że ambasador Biddle nie zaczekał do rana, co nic by przecież nie zmieniło w biegu wydarzeń, a pozwoliłoby się wyspać ambasadorowi Raczyńskiemu, miało świadczyć, jak poważnie Stany Zjednoczone traktują rząd generała Władysława Sikorskiego.
Wrzesień 1939 r. był wstrząsem dla mojego pokolenia, ale z każdym następnym rokiem wspomnienie to rysuje się odmiennie. Otóż tak się składa, że francuska instytucja Centre d’Histoire de Peronne opublikowała materiały, które dodają do tej daty nowe spojrzenie.
Między 1 września, gdy Polskę zaatakował Hitler, a 17 września, gdy zrobił to Stalin, między Moskwą a Berlinem toczyła się intensywna gra dyplomatyczna. Führer zachęcał Generalissimusa do obiecanej akcji, ten czekał na dobre okazje do mistyfikacji.