W lipcu 1940 r. flota brytyjska zbombardowała francuskie okręty wojenne w algierskim porcie Mers el-Kébir. Tamten konflikt między aliantami jest pouczający także 80 lat później.
Gdy Niemcy podbili Francję i zajęli angielskie wyspy u jej brzegu, pewien zapobiegliwy żołnierz Wehrmachtu zaopatrzył się w brytyjskie funty. Szykował się na zakupy w Londynie.
Podczas procesu norymberskiego Hermann Göring usiłował wyjaśnić światu, dlaczego Niemcy przegrały wojnę. Był bowiem przekonany, że III Rzesza mogła ją wygrać. Podobną tezę wysunął w 1955 r. jeden z najlepszych dowódców Hitlera feldmarszałek Erich von Manstein.
Hitlera otaczała tak szczelna sieć ochrony, że nawet atak samobójczy nie dawał gwarancji sukcesu – wiele prób zakończyło się fiaskiem.
Pamięć historyczna Władimira Putina jest stronnicza i wybiórcza, a cel opublikowanego właśnie tekstu jego autorstwa wydaje się oczywisty.
Niemcy wystawią tablicę Polakom, którzy w 1945 r. zdobyli Berlin.
Wielkie kataklizmy są akuszerami nowego porządku. Mimo hekatomby ofiar trudno powiedzieć, by człowiek wyniósł z II wojny światowej właściwe, jak to się mówi, lekcje historii.
To nieprawda, że stopa niemieckich żołnierzy nie stanęła w czasie drugiej wojny światowej na ziemi brytyjskiej.
Można się spierać, czy wojenne i powojenne ucieczki, migracje, wypędzenia, wymiany i deportacje dotknęły 30 czy 50 mln ludzi. Kogo nazwać wypędzonym, kogo przymusowo wysiedlonym, a kogo tylko przesiedleńcem; kto jest bardziej poszkodowany i komu należy się odszkodowanie. Jedno jest tylko wspólne – ostatnie spojrzenie na opuszczany dom.
W miarę oddalania się od wydarzeń wojennych górę biorą tendencje do podwyższania liczby ofiar złożonych w walkach za ojczyznę, podobnie jak rosną liczby kombatantów. Armia, która traci wielu żołnierzy, zawsze zapisuje się lepiej w pamięci potomnych.