Również w Polsce międzywojennej pojawiły się różne formy kultu jednostki – stawianie pomników jeszcze za życia Wodza, nazywanie ulic i placów jego imieniem, pisanie hagiograficznych biografii.
Józef Piłsudski, marszałek Polski, nie został pochowany do dziś. Kryształowa trumna z zabalsamowanym ciałem, przykryta stalowym futerałem, stoi w krypcie pod wawelską Wieżą Srebrnych Dzwonów. – Nikt się o nią nie upomina – mówi proboszcz katedry ks. infułat Janusz Bielański. – To nie znaczy, że ludzie zapomnieli, wprost przeciwnie. Ale też nikt nie widzi potrzeby dokończenia pogrzebu.
Druskienniki spodobały się Józefowi Piłsudskiemu ponoć już pod koniec XIX w., kiedy wrócił z Syberii do Wilna i zaczął konspirować w PPS. Pewne jest natomiast, że na pierwsze dłuższe wakacje – już w niepodległej Polsce – przyjechał, i to z rodziną, późną wiosną 1924 r., a więc już w czasie, gdy wyprowadził się ze sceny państwowej do Sulejówka. Od tej pory bywał w Druskiennikach stałym kuracjuszem, co niezmiernie podnosiło renomę i popularność zdrojowiska.
Pierwsze cztery lata po krwawym przewrocie majowym 1926 r. były dla opinii publicznej niezrozumiałe. Piłsudski nie rozwiązał parlamentu, a nawet pozwolił się wybrać na prezydenta RP, choć wyboru nie przyjął. Osiągnął to, że parlament zalegalizował w ten sposób majowe zdobycie władzy, a wybór wskazanego przezeń i nieznanego na scenie politycznej profesora chemii Ignacego Mościckiego był już tego prostą konsekwencją.
Gdy Michaił Nikołajewicz Tuchaczewski obejmował dowództwo Frontu Zachodniego, miał 27 lat i sławę pogromcy admirała Kołczaka i generała Denikina. W czasie wojny światowej był oficerem carskiej armii. Ranny dostał się do niewoli niemieckiej, z której uciekł. Rewolucja rosyjska wyniosła go na szczyty hierarchii wojskowej. Był genialnym dyletantem, a właśnie tacy często przechodzą do historii.
Przewaliła się ostatnio przez prasę polemika wokół filmu „Kawaleria powietrzna”. Jeden z zarzutów dotyczył dalekiego od norm salonowych języka, którym posługują się żołnierze w tym filmie. Daje to okazję, by przypomnieć czytelnikom obszerne – miejscami dość wulgarne – fragmenty rozkazu marsz. Józefa Piłsudskiego z dnia 27 marca 1929 r. Cały dokument opublikowany został przez płk. Mariana Romeykę przed ponad trzydziestoma laty („Przed i po maju”, Wyd. MON, Warszawa 1967; sygnatura archiwalna: CAW, akta GISZ, tecz. 518/2). Rozkaz, ściśle tajny, odbity został w 65 egzemplarzach, a adresaci wymienieni są na wstępie.