Marek Zagrobelny, były członek PiS, radny z ramienia tej partii, autor książki „Pokochać PiS”: Pewnego dnia poczułem, że jestem jak w sekcie, która wymaga wiary w określone idee.
W sprawie Smoleńska Kaczyński i Macierewicz budują nie kłamstwo, lecz wielki bullshit. Ani polska prokuratura, ani nasi sojusznicy z NATO nie wiedzą, co z tym robić, więc po prostu to ignorują. Źle to służy wiarygodności i pozycji naszego kraju.
Czyli argumenty za tym, że mogłoby powstać malowidło pt. „Stańczyk, gdyby żył, z troską dumałby nad losem Rzeczpospolitej wobec raportu Macierewicza o katastrofie smoleńskiej”.
Jarosław Kaczyński tyle już razy grał Smoleńskiem, że byłoby dziwne, gdyby teraz nie podjął kolejnej próby. Znowu wróciły demony Antoniego Macierewicza. Ale czy ten mit ma jeszcze polityczną moc?
Trudno się dziwić, że wojna w Ukrainie słabo Rosji idzie; czytam, że ważny rosyjski generał Biesieda ukradł pieniądze, które miały zapewnić Kremlowi łatwe zwycięstwo.
Jarosław Kaczyński znów musi być wściekły na Macierewicza. I musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy brnąć dalej w to horrendum, udając, że nic wielkiego się nie stało, czy też wreszcie zamilknąć.
Były premier, szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk o wnioskach z wyborów na Węgrzech, antyukraińskich, antyeuropejskich i prorosyjskich tendencjach w PiS oraz o tym, po co Kaczyński wraca do Smoleńska.
Krakowski metropolita abp Marek Jędraszewski dołączył politycznie do obozu władzy i legitymizuje prawdziwe kłamstwo smoleńskie dzielące nasze społeczeństwo.
Oglądanie prezentacji Antoniego Macierewicza było ciężkim przeżyciem – tylu naciąganych teorii bez rzetelnych dowodów dawno nie słyszałem. Jeśli dobrze rozumiem, tupolew był dosłownie naszpikowany ładunkami wybuchowymi.
Nie wierzę własnym uszom, gdy słyszę, że po 12 latach od tragicznej katastrofy lotniczej wraca sprawa rzekomego zamachu w Smoleńsku.