Czy śmierć aktywistki z Chersonia Kateryny Handziuk rzeczywiście wstrząśnie ukraińską sceną polityczną, czy może będzie tylko jednym z elementów politycznej gry przed wyborami prezydenckimi?
Droga z Chersonia do tymczasowego przejścia granicznego do okupowanego Krymu jest cicha i pusta, kojarząca się z jakimś wariantem końca świata. Jak w starym, dawno zapomnianym filmie drogi.
McDonalda zastąpił RusBurger, ale dwa lata po rosyjskiej aneksji Krymu mieszkańcy półwyspu są coraz bardziej rozczarowani powrotem do ojczyzny.
Ukraiński program prywatyzacji nie przyniesie spodziewanych efektów, pozwoli za to podzielić resztki publicznego majątku między konkurujące grupy wpływów. Czy do gry włączy się Polska?
W tych dniach Tatarzy krymscy wspominają dziesiątki tysięcy swoich rodaków wymordowanych przez Stalina. Przed 71. rocznicą deportacji Tatarów krymskich przez ZSRR rosyjskie władze okupacyjne zakazały Medżlisowi organizowania obchodów.
Na Krymie trwa stan półwojenny. Jest też element destrukcyjny. To Tatarzy krymscy, od roku żyjący w strachu.
Najważniejsze osiągnięcie rządów obecnego prezydenta Rosji to zbudowanie systemu politycznego, w którym nie ma go komu zastąpić. A przynajmniej przekonanie do takiego poglądu większości Rosjan.
#krymnash – takim triumfalnym hasztagiem w rosyjskim internecie opatrywano rok temu informacje na temat przyłączenia półwyspu do Rosji. Teraz coraz częściej hasztag ten towarzyszy newsom mniej triumfalnym i nabiera ironicznego kontekstu.
Rosyjski prezydent, który wciąż nie pojawia się publicznie, wystawił sobie w filmie pomnik i postraszył bronią jądrową.
Gdybyśmy tego nie robili, Ukrainy już dawno by nie było – mówi Polak, który zaciągnął się do batalionu Donbas, żeby walczyć z rebeliantami.