Czego jak czego, ale klasy posłance Pawłowicz nie brakuje...
Posłanka PiS na wczorajszym (15 marca) spotkaniu z elektoratem w Wyszkowie strzelała do wrogów „dobrej zmiany”. Słowami, które brzmiały jak serie z karabinu maszynowego.
Z badań wynika, że Polacy stają się coraz smutniejsi i coraz bardziej zalęknieni. Decyzja UOKiK to dowód na to drugie.
Pawłowicz opuściła Sejm, jak wszyscy posłowie PiS, w asyście uzbrojonych funkcjonariuszy.
Choć jest sejmową debiutantką, to już niektórzy okrzyknęli ją druga Krystyną Pawłowicz. Bernadeta Krynicka nie przebiera w słowach.
Nie je się w miejscach publicznych, nieprzeznaczonych na jedzenie. Proste. Ale nie dla poseł Krystyny Pawłowicz.
Posłanka PiS prof. Krystyna Pawłowicz kolejny raz atakuje. „Zboczeńców”, „pederastów”, „dewiantów”, a przede wszystkim minister ds. równego traktowania, Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz – „pierwszą lewaczkę, feministkę, genderówkę, która chce demoralizować polskie dzieci”, a „powinna pójść po jakieś po wsparcie do psychologa”.
Profesorowie w gronie ekspertów zespołu Macierewicza i w „rządzie” Piotra Glińskiego dowodzą, że mimo etykiety partii antyinteligenckiej PiS ma pewne wsparcie profesury. Kim są naukowcy, którzy garną się do tej partii i dlaczego to robią?
Co łączy Krystynę Pawłowicz, morfinę, Janusza Palikota i tajne więzienia CIA?
Nie umknęło to uwadze dziennikarzy: podczas ostatniej sejmowej debaty na temat związków partnerskich Krystyna Pawłowicz siedziała w fotelu samego Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS był tego dnia nieobecny z powodów rodzinnych i zdrowotnych.