Największą niespodzianką zakończonych w Barcelonie lekkoatletycznych mistrzostw Europy była dla mnie uroda zawodniczek!
Tak jak Jamajczycy są niepokonani w sprintach, tak Polska wyrosła na potęgę w pchaniu i rzucaniu. To nam świat zazdrości specjalistów od kuli, młota i dysku.
Sukcesy lekkoatletów: urok sprofesjonalizowanego do ostateczności sportu ciągle polega na nieprzewidywalnych zwycięstwach, a także przekraczaniu wyśrubowanych granic możliwości.
Po latach zastoju w lekkiej atletyce coś drgnęło, dorównaliśmy do ogromnego tempa rozwoju.
Maraton jest demokratyczny: może go przebiec prawie każdy. Trzeba zacząć od małych dystansów i nie odpuszczać. Moda na maratony dotarła już do Polski.
I to jest właśnie ta satysfakcja, że spośród miliardów ludzi żyjących na świecie prawdziwego blanika potrafią wykonać dwie, może trzy osoby. Leszek Blanik, oczywiście, wykonuje ten skok najlepiej.
Mistrzostwa świata w lekkiej atletyce pokazały, jak złudna jest wiara w nowoczesną technologię, jak ułomna bywa siła fizyczna i jak bardzo cenimy sprawiedliwość. Sport to wciąż największy teatr świata. Szkoda, że bez Polaków.
Na mistrzostwach Europy w 1958 r. w Sztokholmie Polacy zdobyli 8 złotych medali, 2 srebrne i 2 brązowe. Bohaterem mistrzostw był Zdzisław Krzyszkowiak. Wygrał biegi na 5 i 10 km. Jerzy Chromik zwyciężył na 3 km z przeszkodami, a Kazimierz Zimny zdobył srebrny medal na 5 km. Zaczęto mówić o wielkim zwycięstwie polskiej szkoły biegów. O szkole Jana Mulaka.
Sportem rządzą prawa rynku. Towarem handlowym są widowiska. Tak funkcjonuje sportowy świat oraz część polskiego sportu. W tej części nie mieści się nasza lekka atletyka.
Nauczycielka z krakowskiego gimnazjum, która jako pierwsza ze startujących kobiet dobiegła do mety Cracovia Maraton, zarzuca organizatorom biegu niesłowność i seksizm. Jako nagrodę zamiast obiecanego Citroëna C3 dostała telewizor. Samochód przypadł zwycięzcy – mężczyźnie.