Wszystko brawurowo pokazane, ale też niezbyt odkrywcze i momentami nużące.
Spektakl Jarosława Murawskiego i Marcina Libera nie jest długi, a jednak zmieściło się w nim kilka opowieści. Niestety żadna z nich nie wybrzmiewa do końca, a twórcy gubią się w intencjach.
Całość układa się w katalog polskich wad, znanych i (nielubianych), tym razem zaprezentowanych w konwencji apokalipsy zombie.
Ten spektakl to hołd dla Ósemek i wyznanie wiary w teatr zaangażowany i robiony z pasji.
W 100-lecie odzyskania niepodległości, 11 listopada Teatr w Legnicy przyjrzał się na nowo dziełu Andrzejewskiego i Wajdy.
Czego w tym trzygodzinnym spektaklu nie ma! Początek oglądamy w foyer, środek na scenie, koniec na widowni.
Twórcy starali się nadać ważnemu i znów aktualnemu tematowi przystępną formę, by widzowie mogli silniej przeżyć historię i wyciągnąć z niej własne wnioski.
O polskim kompleksie niedorastania do Historii, absurdalnych majaczeniach o Sprawie czy Idei, które zastępują dojrzałe spojrzenie w głąb siebie.
Poemat miłosny, arabska baśń i seans psychoanalityczny.