Reprezentacja Polski tylko zremisowała z Mołdawią 1:1. I znów bezpośredni awans do Euro 2024 stanął pod wielkim znakiem zapytania.
„Zostaw to nieszczęsne Chile. Znajdź mi Mołdawię! Gdzie stoi Mołdawia?!”.
Nic nie usprawiedliwia Fernando Santosa i polskich reprezentantów, którym wydawało się, że mecz skończył się po pierwszych 45 minutach. Po trzech meczach eliminacyjnych uzbieraliśmy zaledwie 3 pkt.
Wahająca się pomiędzy orientacją prorosyjską i proeuropejską Mołdawia doświadcza ze strony Moskwy mocnych nacisków. Czy i tu za słowami pójdą czyny?
Niepokojem napawają rewelacje ogłoszone przez prezydentkę Maię Sandu o rosyjskich przygotowaniach do zamachu stanu.
Ukraina i Mołdawia są już oficjalnie kandydatami do Unii Europejskiej. Także przyszłość Gruzji powinna należeć do UE – uznano na rozpoczętym w Brukseli szczycie. Choć ich droga do pełnego członkostwa zapewne potrwa co najmniej kilkanaście lat.
Droga Mołdawii i Ukrainy do Unii jeszcze daleka, nie ma zresztą gwarancji, że kiedykolwiek do niej wejdą. Ale gdyby tak się stało, to zwłaszcza ukraińskie członkostwo wahnie unijnym układem sił. Z Gruzją sprawa ma się nieco inaczej.
O ile ten kolejny kierunek uderzenia nie miałby wielkiego znaczenia dla sytuacji w Donbasie czy w pasie południowym między Krymem a Donbasem, o tyle jego uruchomienie byłoby z wielu powodów korzystne dla Moskwy.
Skierowanie się ku Naddniestrzu w ramach podboju południa Ukrainy ma być nowym celem kolejnego etapu tzw. operacji specjalnej prowadzonej przez Rosję.
Mołdawia próbuje sobie radzić z kryzysową sytuacją wywołaną przez rosyjską inwazję na Ukrainę. Przede wszystkim przyjmuje największą liczbę uchodźców w stosunku do własnej populacji.