Ostatni rok na sam koniec przygotował dla nas miłą cenową niespodziankę. Niestety, ze zbyt wysoką inflacją szybko się nie pożegnamy.
Ostatnia w tym roku konferencja Adama Glapińskiego była pierwszą, podczas której nie obrażał ekonomistów ani mediów. Może to skutek zapowiedzi polityków zwycięskiej koalicji, że prezes NBP zostanie postawiony przed Trybunałem Stanu?
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego i przewodnicząca Trybunału Stanu Małgorzata Manowska może decydować, kto osądzi ludzi władzy PiS, jeśli przed nim staną. Mogą to być np. osoby wskazane do TS przez partię Kaczyńskiego.
Chociaż szczyt drożyzny za nami, tempo wzrostu cen jeszcze długo będzie w Polsce za wysokie. PiS i większość Rady Polityki Pieniężnej świętowali stanowczo za wcześnie.
Choć jeszcze nie powstał nowy, demokratyczny rząd, zapowiadający głębokie zmiany w mediach publicznych, czołowi apologeci PiS już rezygnują z pracy, szukając stanowisk w instytucjach wciąż przez niego opanowanych.
Np. marszałków Sejmu i Senatu przed TS można postawić jedynie za nienależyte wykonywanie obowiązków prezydenta. Ale głosów wystarczy do uchylenia im immunitetu i pociągnięcia do odpowiedzialności karnej za nadużycie władzy.
O co tak naprawdę chodzi w tym konflikcie? „Pisma, które publikował Mucha, mogą pomóc opozycji postawić Glapę przed Trybunałem Stanu. Piątkowa konferencja miała przekierować uwagę na wroga, który atakuje” – opisuje strategię polityk PiS.
To, że sprawa jest skomplikowana, nie oznacza, że z rozliczeń władzy PiS należy rezygnować. Przeciwnie: rezygnować nie wolno, bo oznaczałoby to totalną demoralizację władzy i powszechną utratę zaufania nie tylko do rządzących, ale do państwa w ogóle. Trzeba się jednak przygotować na problemy.
Konferencja Adama Glapińskiego budziła żywe zainteresowanie nie z powodu stóp procentowych, których RPP nie ruszyła, ale z powodu konfliktu w zarządzie NBP. Nielicującego z powagą banku centralnego. Upublicznił go Paweł Mucha, członek zarządu NBP, wcześniej bliski współpracownik prezydenta Dudy.