Wyprodukowanie litrowego kartonu soku pomarańczowego wymaga zużycia 100 kg różnych materiałów. Samochód osobowy pochłania 15 ton. Nawet taki drobiazg jak ślubne obrączki obciąża środowisko balastem około trzech ton. Tyle w procesie wytwarzania złota powstaje odpadów i zanieczyszczeń.
Na pytanie, kto rządzi w Dębicy - można usłyszeć, że AWS. Albo że burmistrz Władysław Bielawa, co jest zresztą równoznaczne z poprzednim stwierdzeniem. Tymczasem okazało się, że naprawdę w mieście rządzi firma oponiarska Dębica SA. A ściślej mówiąc jej pieniądze.
Na powierzchni chaos i melancholia rzeczy niepotrzebnych. Wiatr unosi strzępy folii i starych gazet. W ciemnym wnętrzu jednostajna i bezlitosna praca miliardów bakterii przetwarzających materię organiczną na ciepło, gaz i wodę. Każdego dnia miasto wypluwa tony odpadów. Spływają kanałami zsypów, połykane przez kontenery do brzuchów ogromnych śmieciarek. To, co przetrawi Warszawa, w większości trafia na wysypisko w Łubnej. Sznur samochodów ciężko pnie się pod górę z niecierpliwością oczekiwany przez ptaki.
Protest ekologów (ekomanów?) na Górze Świętej Anny przeciw budowie autostrady był pierwszym tak dużym przedsięwzięciem obrońców środowiska od czasu czorsztyńskiej akcji "Tama tamie". Choć ponieśli porażkę, zapowiadają, że nie skapitulują i będą walczyć wszędzie tam, gdzie ich zdaniem cokolwiek grozi środowisku naturalnemu. "Akcje bezpośrednie" traktują jako formę obywatelskiego nieposłuszeństwa. Radykalizacja ruchów ekologicznych może doprowadzić do powstania w Polsce ekoterroryzmu.